Michał Fałkowski: Prostowanie niespójności

Uderz w stół, a nożyce się odezwą - tak mówią. Jednak w tym przypadku dobrze, że się odezwały. Niespójnie karygodna polityka ligi, napisałem w niedawnym tekście. Niespójna była, ale czy karygodna?

Po raz kolejny rzeczywistość nie jest zero-jedynkowa.

Niedawna burza wywołana została faktem, że liga poinformowała o karach dla Waltera Hodge'a i Quintona Hosley'a, chociaż w poprzednich, bliźniaczo podobnych sytuacjach milczała jak grób. O karze dla Rubena Boykina poinformował jeden z portali koszykarskich, a o wcześniejszej sankcji wobec Hodge’a - SportoweFakty.pl, zaś o karze dla trenera Dariusza Szczubiała zabrakło informacji nie tylko oficjalnej, ale jakiejkolwiek.

Teraz przynajmniej znam przyczynę. Otóż, okazuje się, że PLK to również twór, gdzie, nomen omen, tworzą się frakcje o przeciwstawnych opiniach czy poglądach. I tak jak kilka miesięcy temu na powierzchni utrzymywał się osąd, że informacje o karach nie będą podawane do wiadomości publicznej, tak obecnie przeforsowana została idea by sankcje wobec graczy i trenerów były jawne. Przynajmniej na razie.

W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego aspektu. Ciekawy jestem czy ktoś z czytelników zadał sobie trud by rozróżnić pojęcia kar: dyscyplinarnych oraz administracyjnych. Przyznam szczerze, że również i ja nie miałem takowej wiedzy, ale nie po to Stwórca dał człowiekowi rozum, by z niego nie korzystał. Stąd śpieszę poinformować, że kary dyscyplinarne (m.in. za zniesławienie, znieważenie, pomówienie, naruszenie nietykalności cielesnej, ogółem wszystkie opisane w § 20 Regulaminu Dyscyplinarnego) mogą być jawne i od ostatniej sprawy Hodge/Hosley rzeczywiście są, natomiast kary administracyjne (np. za niesportowe hasła umieszczone przez kibiców na transparentach) jawne nigdy nie będą, bo tak wynika z regulaminu. Od siebie dodam, że nie zgadzam się z takim podejściem, bo dla mnie każda kara winna być do wiadomości kibiców, ale to inny temat.

***

Przechodząc do szczegółów.

- W poprzednim tekście poddałem pod wątpliwość czy Dariusz Szczubiał został w ogóle ukarany za skierowanie wyprostowanego środkowego palca w kierunku jednego z arbitrów sędziujących mecz. Okazuje się, że rzeczony szkoleniowiec otrzymał karę 3000 złotych. Ja rozumiem, że obraza sędziego gestem to inny, mniejszy kaliber niż casus Tomasza Celeja (10 tysięcy złotych i dwuletni zakaz gry), ale zdecydowanie zabrakło mi w całym zamieszczaniu zawieszenia meczowego. Inni trenerzy, niemający w sobie dozy kultury, a mający grubsze portfele, mogliby pomyśleć, że czasem warto...

- Dopytywałem się również dlaczego liga uparcie milczy na temat bójki w Starogardzie Gdańskim. Otóż dlatego, że liga... nie dopatrzyła się żadnej podstawy do zasądzenia jakiejkolwiek kary. Szamotająca się bowiem grupa złożona z zawodników drużyn przeciwnych oraz Michael Hicks i J.T. Tiller obrażający się słownie w pozycji "ready to fight", to zdaniem obserwatorów dyscyplinarnych zbyt mało, by ukarać. Humorystycznie można dodać, że przepisu o karaniu za usiłowanie popełnienia "przestępstwa boiskowego" jeszcze nie wdrożono w regulamin...

Co ciekawe, zdaniem ligi karygodny nie był fakt, że zawodnikom puściły nerwy i skoczyli sobie do gardeł (ot, w sumie emocje nie pierwszy raz wzięły górę, a rzeczywiście szczęśliwie obyło się bez rękoczynów). Zdecydowanie niewłaściwe było jednak zachowanie sędziów, którzy zamiast stanowić pierwszą linię obrony separującą graczy w jednych trykotach od tych w drugich, uciekli i usuwając się na dalszy plan, zmusili poniekąd do interwencji ochronę wynajętą na ten mecz. W tym miejscu chciałbym przeprosić za podanie wcześniej nieprawdziwej informacji jakoby Polpharma otrzymała karę w kwocie 14 tysięcy złotych ze względu na pojawienie się na placu gry osób nieuprawnionych, czyli... ochroniarzy właśnie. Niestety, zawiodło źródło, dotychczas bardzo wiarygodne w kwestiach starogardzkiego zespołu. Mea culpa.

O karach i sankcjach dla zawodników słów kilka
O karach i sankcjach dla zawodników słów kilka

- Na koniec sprawa wzbudzająca najwięcej kontrowersji, czyli konflikt Marcina Stefańskiego i Hosley’a. Prowokator coś powiedział do Amerykanina, Amerykanin odepchnął prowokatora i został ukarany dyskwalifikacją. Zdarzenie wszyscy widzieli, wszyscy znają efekt - 5000 złotych kary za faul dyskwalifikujący i 2000 złotych kary dyscyplinarnej. W następstwie tego zajścia głos zabrały różne osoby, m.in. trener Mihailo Uvalin, który stwierdził: - Jeśli potwierdzi się to, co usłyszałem w trakcie spotkania, opublikujemy te słowa. Za takie zwroty powinno się dyskwalifikować graczy.

Racja po stronie trenera. Pytanie tylko - dlaczego tego nie zrobiono? Dlaczego władze Stelmetu jednak nie zareagowały? § 4 wspomnianego Regulaminu Dyscyplinarnego mówi wyraźnie, że "Postępowanie dyscyplinarne może być wszczęte także na wniosek uczestników współzawodnictwa sportowego w koszykówce" (ustęp 2) oraz "Wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego musi być złożony najpóźniej w pierwszym dniu roboczym po zaistnieniu zdarzenia lub powzięciu przez wnioskodawcę informacji o takim zdarzeniu, jednakże nie później niż przed kolejnym meczem rozgrywanym przez drużynę (zawodnika), którego wniosek dotyczy" (ustęp 3).

Jeśli dobrze rozumiem, Hosley nie poczuł się jednak aż tak mocno obrażony. Albo jego trener źle usłyszał podczas meczu.

***

Na koniec jeszcze jedna sprawa. Zapytałem mojego rozmówcę czy kary zasądzane przez ligę nie są zbyt mocno oderwane od rzeczywiści, podając za argument, że Walter Hodge otrzymał 5000 złotych, co stanowi około 6 procent jego zarobków miesięcznych, a np. Kobe Bryant (dzieli ich przepaść, ale Portorykańczyk to taka sama gwiazda dla TBL, jak "Czarna Mamba" dla NBA) otrzymuje zwyczajową, w sytuacji komentowania postawy arbitrów, karę w wysokości 25000 dolarów, co przy miesięcznych zarobkach na poziomie 2,7 miliona dolarów, stanowi około 0,9 procent jego miesięcznej pensji.

Pytałem, nie zajmując żadnego stanowiska, o to czy jest to słuszna droga, bo może dojść do sytuacji skrajnej, w której przeciętna kara na poziomie 3000-7000 złotych będzie stanowiła np. 50 procent miesięcznej pensji koszykarza (młodego, dopiero wchodzącego do ligi lub Amerykanina po słabszej uczelni). Pytałem, bo sam często słyszę od koszykarzy, że to nie jest sprawiedliwe. Pytałem, bo skłaniałbym się (raczej) w stronę karania zakazem gry np. w jednym czy dwóch meczach. Cytat, który usłyszałem - Kiedyś mieliśmy przykład źle zachowującego się koszykarza, który otrzymał karę mniej więcej 50 procent swojej miesięcznej pensji i od tamtej pory jest z nim spokój - pozostawiam bez komentarza, bo sam nie potrafię zająć w tej kwestii stanowiska. Może wy?

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: