Ruben Boykin: Jestem wyczerpany, ale warto było

To była bardzo skuteczna seria Rubena Boykina. Amerykanin okazał się jednym z kluczowych zawodników Anwilu nie tylko w ataku, ale i w obronie. - Czujemy szczęście i dumę - mówi koszykarz.

- Włożyliśmy w to spotkanie wiele serca, byliśmy zaangażowani od pierwszych minut i teraz możemy być jednocześnie bardzo dumni i bardzo szczęśliwi. Wiem, że jesteśmy pierwszą drużyna, która pokonała mistrza Polski w fazie play-off po raz pierwszy od dziewięciu lat. To wielka sprawa, choć od jutra koncentrujemy się tylko na półfinale - mówi Ruben Boykin, amerykański skrzydłowy Anwilu Włocławek, poproszony o ogólną opinię na temat sobotniego spotkania.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

28-letni Amerykanin gra w tym sezonie raz lepiej, raz gorzej, ale w ćwierćfinałowych meczach przeciwko Asseco Prokomowi Gdynia zaprezentował wszystkie swoje zalety: skuteczny rzuty z dystansu, grę przodem do kosza, wielkie zaangażowanie, wytrzymałość oraz waleczność na tablicach.

[i]

- Jestem wyczerpany po tych meczach, ale naprawdę warto było. W ostatnim starciu patrzyłem raz po raz na zegar i gdy widziałem, że nasza przewaga się utrzymuje, a do końca coraz mniej czasu, to czułem się bardzo szczęśliwy. Wbrew pozorom to była bardzo trudna seria, bo gdynianie nie mieli nic do stracenia[/i] - dodaje Boykin.

Amerykański skrzydłowy przez cztery spotkania musiał rywalizować z wyższym o kilkanaście (oficjalnie Boykin mierzy 201 cm wzrostu, nieoficjalnie trochę mniej...) centymetrów Rasidem Mahalbasiciem. - On jest wielki jak dom. Wyższy, silniejszy, ale razem z Seidem i Nikolą daliśmy radę. Graliśmy bardzo spokojnie w obronie, o czym świadczy średnia traconych punktów. Była dość niska prawda? - pyta koszykarz. A owa średnia rzeczywiście była niska - zawodnicy Asseco Prokomu przeciętnie zdobywali nieco ponad 55 oczek.

- Myślę, że kluczowa była właśnie ta nasza gra w defensywie. Umieliśmy się odpowiednio zachować i po przegranym meczu numer dwa zmieniliśmy nieco strategię. Inaczej broniliśmy akcje pick and roll, zmieniliśmy krycie, inaczej podwajaliśmy i pomagaliśmy w defensywie. A dodatkowo graliśmy z większym pressingiem. Naprawdę ciężko się gra, jak jest presja na piłce i akcje rozpoczynasz, gdy na zegarze jest 14-16 sekund. A gdynianie musieli radzić sobie właśnie w takich warunkach - tłumaczy Boykin.

Źródło artykułu: