Przed tą rywalizacją finałową Tomasz Kwiatkowski zaznaczył, że przewaga parkietu nie będzie odgrywała tak istotnej roli. - Wydaję mi się, że własny parkiet nie będzie miał znaczenia w tej rywalizacji. Te zespoły znają się bardzo dobrze, ponieważ grały ze sobą wielokrotnie, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Wszystkie mecze wygrywali jednak goście. Hala w Zgorzelcu jest dosyć specyficzna, tam gra się naprawdę bardzo ciężko. Aczkolwiek wydaję mi się, że w Zielonej Górze jest tylu doświadczonych zawodników, że poradzą sobie z presją publiczności - mówił dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Jak na razie te słowa mają potwierdzenie w rzeczywistości. W pierwszym meczu finałowym Stelmet Zielona Góra wygrał w Zgorzelcu 69:65 i teraz to ekipa z Winnego Grodu zyskała przewagę własnego parkietu. Co ciekawe, było to piąte spotkanie tych drużyn w tym sezonie i we wszystkich pojedynkach wygrywali goście.
We wtorek kolejny pojedynek tych drużyn. W tej chwili większa presja jest po stronie zgorzelczan, którzy muszą wygrać, żeby do Zielonej Góry jechać z miarę dobrym wynikiem. Z kolei zielonogórzanie już plan minimum na te dwa spotkania wykonali.
- Uważam, że przewaga własnego parkietu jest istotna w rywalizacji finałowej. Teraz przechodzi ona na naszą stronę i z tego się bardzo cieszymy - mówi Walter Hodge, gracz Stelmetu Zielona Góra.