Zadowolenie ze srebra - rozmowa z Michałem Chylińskim, reprezentantem Polski

- Jestem zadowolony z tego, że zdobyliśmy srebro. Jeśli ktoś przed sezonem powiedziałby mi, że zagramy w finale to wziąłbym to w ciemno - twierdzi na łamach naszego portalu Michał Chyliński.

Karol Wasiek: Ochłonąłeś już po finale, który miał miejsce blisko dwa tygodnie temu?

Michał Chyliński: Jakim finale? (śmiech). Pewnie, że tak. Już dużo czasu upłynęło od tych spotkań. Tak naprawdę ochłonąłem już po paru dniach. Jakąś analizę tam człowiek przeprowadził. To jest jest już przeszłość, a trzeba patrzyć w przyszłość. Jestem zadowolony z tego, że zdobyliśmy srebro. To jest dla mnie najważniejsze. Jeśli ktoś przed sezonem powiedziałby mi, że zagramy w finale to wziąłbym to w ciemno. Jestem zadowolony z tego sezonu, bo był on naprawdę udany, w dodatku zdrowie dopisało.

Bolało to, że przegraliście aż 0:4? Faktycznie ten Stelmet był taki mocny?

- Wiadomo, że bolało. To jest oczywiste, ponieważ człowiek poświęca i walczy przez cały sezon po to, żeby wygrać na samym końcu. To, że przegraliśmy 0:4 to tak naprawdę nie ma znaczenia, ponieważ porażka 2:4, czy 3:4 bolałaby tak samo. Po prostu przegraliśmy i tylko to się liczy. Trzeba oddać drużynie Stelmetu, że w finale byli po prostu lepszym zespołem.

Mówiłeś, że przeprowadziłeś w głowie analizę tych spotkań. Gdzie w takim razie dostrzegasz przyczyny porażki?

- Różnica była w paru elementach. Można powiedzieć, że Stelmet był w dużo lepszej dyspozycji. Oni mieli ten szczyt formy teraz, a my trochę wcześniej. Potrafili w tym najważniejszym momencie sezonu grać najlepszą koszykówkę. Do takich kluczowych elementów zaliczyłbym z pewnością: brak skuteczności, duża ilość strat. Nie umieliśmy sobie poradzić z ich agresywną obroną.

Mówi się, że byliście w formie w fazie "szóstek".

- Tak, podzielam to zdanie. Byliśmy wówczas nie do zatrzymania. Przegraliśmy dwa mecze z dziesięciu, w dodatku po zaciętych bojach. To był bardzo udany dla nas czas, później było trochę gorzej.

Ale mimo wszystko można ten sezon zaliczyć do udanych, bo nie dość, że zdobyliście srebro, to jeszcze nieźle zaprezentowaliście się w lidze VTB.

- Oczywiście, że tak. Nie wiem, czy kibice zdają sobie sprawę z tego, ale drużyna ze Zgorzelca miała jeden z mniejszych budżetów w ostatnich latach, a mimo to wywalczyliśmy srebro. Z tego trzeba się cieszyć, a nie rozpaczać. Przed sezonem jakby zapytać ekspertów to nikt nie obstawiłby tego, że my zagramy w finale. Patrząc z dystansu na tę całą sytuację to był duży sukces naszej drużyny. W lidze VTB toczyliśmy wyrównane boje z naprawdę bardzo solidnymi drużynami. To były mecze zacięte. Zdarzyły się nam dwa mecze, w których przegraliśmy większą różnicą punktową niż 20 oczek. Buduje na pewno to, że potrafiliśmy połączyć trudny sezon w lidze VTB z ligą polską. To nie jest łatwe. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie.

Jak wygląda twoja przyszłość? Słyszałem, że jesteście blisko podpisania nowej umowy z PGE Turowem Zgorzelec.

- Turów ma na pewno pierwszeństwo w rozmowach. Rozmawiamy na temat przyszłego sezonu, ale nie ukrywam, że otrzymałem też inne oferty i nad nimi także się zastanowię, bo chcę podjąć najlepszą decyzję. Upłynie jeszcze trochę czasu zanim się zdecyduję. Turów jest bardzo ważnym zespołem, ponieważ spędziłem tam świetne trzy lata. Byłem kapitanem drużyny.

Michał Chyliński: To był bardzo udany sezon
Michał Chyliński: To był bardzo udany sezon

To są oferty z klubów polskich, czy może zagranica?

- Na dzień dzisiejszy coś się pojawiło z zagranicy i z Polski, ale może nie będę dokładnie mówił o kogo chodzi. Na razie chciałbym, żeby to pozostało tajemnicą.

Chciałbyś jeszcze kiedyś wrócić do Hiszpanii?

- Myślę, że jakbyś zadał to pytanie każdemu zawodnikowi to odpowiedź byłaby taka sama. Wiadomo, że liga hiszpańska jest najlepszą ligą w Europie. Gdyby była taka możliwość to chciałbym kiedyś się w niej jeszcze zaprezentować. Na to się składa wiele czynników. Można podpisać kontrakt i nie grać, ale to mnie nie interesuje. To nie jest taka łatwa decyzja.

Czym będziesz się kierował przy wyborze nowego klubu?

- Ta strona sportowa jest dla mnie najważniejsza. Nie da się ukryć, że strona finansowa jest także ważna i tego nie ma co ukrywać. Cele sportowe drużyny na pewno się dla mnie liczą. Aczkolwiek, kiedy zawodnik idzie ze słabszej ligi do mocniejszej, to musi się z tym liczyć, że nie od razu trafi gdzieś tam do topowych drużyn. Jeśli chce się jakoś rozwinąć to na początku musi trafić do słabszej drużyny, żeby tam się pokazać. Bardzo rzadko zdarza się taka sytuacja, że ktoś ze słabszej ligi trafia od razu do Barcelony oraz Realu.

Źródło artykułu: