Rady trenera Phila Jacksona wciąż trzymam głęboko w sercu - rozmowa z Derrickiem Caracterem, graczem WKS Śląska Wrocław

Bartłomiej Berbeć
Bartłomiej Berbeć
A ciężko było każdego dnia na treningach grać przeciwko Pau Gasolowi i Andrew Bynumowi?

- Oni obaj są zawodnikami "z klasą". Tak bym ich określił. Rozumieją, jak trudno jest dzisiaj wysokim graczom w NBA, mimo to są jednymi z najlepszych na świecie. Na każdym treningu pokazywali co potrafią i podobnie jak Kobe, wiedzieli, jak o siebie dbać, utrzymywać dobrą dyspozycję przez długi czas. Rozumieli swój status i podchodzili bardzo profesjonalnie do tego, że są czołowymi podkoszowymi w lidze.

Jako debiutant pewnie przechodziłeś swoistą szkołę życia - pierwszoroczniacy zgodnie z tradycją dostają od starszych różne zadania do wykonania. Jak było z tobą?

- Byłem głównie przedmiotem dowcipów, ale muszę przyznać, że nie było tego wcale tak dużo. Zazwyczaj jakieś kawały czy docinki, ale jako że byłem całkiem nowy, to nie byłem jeszcze pewien czy mogę się odgryźć albo zripostować... chociaż w sumie tak naprawdę nie miałbym na co. Wszystko działo się wtedy bardzo szybko.

Następnie zdecydowałeś się przenieść do Portoryko. Jak poszło ci przystosowanie do odmiennych reguł koszykówki?

- Bez większych problemów. Koszykówka to zawsze koszykówka, jest nawet taki slogan "Basketball never stops" - basket nigdy nie ustaje, nie zamiera. Jeżeli szybko łapiesz, to naprawdę nie jest to większy problem.

Ostatni sezon rozegrałeś w drużynie Bnei Hasharon. Jak grało ci się w lidze izraelskiej?

- Myślę, że to był udany, dobrze spędzony czas. Parę rzeczy mogło pójść lepiej, a ludzie będą mieli swoje zdanie na ten temat... ale taka już jest ludzka natura, lubimy osądzać innych. Generalnie jestem zadowolony z tamtego okresu.

Co jest twoją największą zaletą?

- Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że mogę sprawić, aby moi koledzy z drużyny byli mocniejsi, czuli się pewniej w obronie. Ale co robię najlepiej? Potrafię dominować w grze tyłem do kosza. Lubię też brać na siebie ciężar gry w zdobywaniu punktów. Wciąż pracuję nad tymi elementami swojej gry, które są moimi słabościami.

Miałeś już okazję poznać miasto?

- Praktycznie nie. Mój lot tutaj trwał ponad 24 godziny, byłem bardzo zmęczony i póki co wiem bardzo mało. Sam powoli nadążam za tym, jak w ogóle się tutaj znalazłem (śmiech). Jestem bardzo zadowolony, że przyjechałem do Polski. Póki co wszystko tutaj wygląda naprawdę profesjonalnie.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×