Spójnia Stargard Szczeciński rozegrała do tej pory 8 przedsezonowych sparingów. Wszystkie przegrała, lecz ostatnie mecze wskazują na progres formy. Czy seria porażek negatywnie wpływa na zespół? - Nie było widać, żeby oni się przejmowali. Nie liczę tych porażek. Możemy zagrać ze słabszym przeciwnikiem, wygrać i przerwać, ale to nie ma sensu. Najważniejszy jest mecz z Krosnem w tym momencie. Myślę, że będziemy optymalnie przygotowani - zapewnił trener Ireneusz Purwiniecki.
Ostatnim rywalem stargardzkich koszykarzy był AZS Koszalin, który wygrał 52:50. - Znowu nie udało się zagrać w całym składzie. Na pewno zabrakło Wróbla i Soczka. Pozytywnie trzeba ocenić powrót po nieobecności Koszuty i Witka Grudzińskiego. Im bliżej ligi to będziemy grać lepiej. W tym meczu zaprezentowaliśmy się nieźle w obronie. W ataku trochę błędów typu kozłowania w nogę, czy przekroczenia linii. Przegrać dwoma punktami z ligowcami ujmy nie przynosi. Trzeba będzie pracować dalej. Jest następny turniej i być może jeden sparing, a później liga - wyjaśnił trener Spójni.
Jego zespół w ostatnim czasie boryka się z kontuzjami. Do zdrowia nie powrócił jeszcze Daniel Szymkiewicz, a we wtorek nie zagrali Bartłomiej Wróblewski, Arkadiusz Soczewski i Filip Dylik, który urazu doznał na jednym z treningów w ubiegłym tygodniu. Do gry powrócił za to Jerzy Koszuta. - Po Jurku nie widać już śladów kontuzji. Uraz Soczka nie jest groźny. U Wróbla zwykłe przeziębienie. Na turniej będzie gotowy. Dłuższy rozbrat z koszykówką ma Dylik, bo to jest około miesiąca, czy dwóch - opisał Ireneusz Purwiniecki.
Trzy mecze rozegrał już Michał Kwiatkowski. Jak szkoleniowiec ocenia nowego rozgrywającego? - Pozytywnie, bo idzie innym etapem przygotowań. Widać, że umie grać i na pewno będzie wzmocnieniem naszej drużyny - zakończył.