Dominik Derwisz: Postawiliśmy na szaleństwo
Wikana Start SA Lublin zrehabilitował się za nieudaną inaugurację i odprawił z kwitkiem Intermarche Bricomarche BM SlamStal Ostrów. Gospodarze zgarnęli pełną pulę po niezwykle emocjonującym starciu.
Lubelska drużyna zafundowała kibicom huśtawkę nastrojów. Żadna ze stron nie osiągnęła dwucyfrowego prowadzenia, a losy zwycięstwa ważyły się do ostatniej sekundy. - Na pewno to było nieoczekiwane, że mając siedem sekund i prowadząc dwoma punktami pozwoliliśmy sobie na to, żeby ta przewaga nam uciekła. To my dyktowaliśmy wówczas warunki i powinniśmy grać do końca. Podczas przerwy powiedziałem, że jak stracimy piłkę, to mamy od razu faulować, bo mamy dwa punkty przewagi. Przy dwóch celnych osobistych w najgorszym wypadku mamy dogrywkę, ale jeszcze mamy siedem sekund i piłkę dla nas. Niezrealizowanie tego polecenia kosztowało nas atrakcyjną końcówkę - analizuje Dominik Derwisz.
Goście wysoko zawiesili poprzeczkę przed Wikaną Startem, a trener nie ryzykował i skorzystał tylko z ośmiu koszykarzy, nie sięgając do głębokich rezerw. Jakie wnioski wyciągną lublinianie z niedzielnego meczu, by już nie wystawiać na próbę nerwów kibiców? - Jeżeli te mecze będą kończyły się naszymi zwycięstwami, to niech będą takie emocjonujące, bo wtedy wszystkim będzie się to podobać. Tylko kosztuje nas to trochę nerwów. W I połowie za dużo daliśmy grać Tomkowi Ochońce, zresztą całe zawody zagrał bardzo dobrze. Na pewno musimy dużo skuteczniej trafiać rzuty osobiste - uważa Derwisz.
Jak w kalejdoskopie - relacja z meczu Wikana Start Lublin - BM SlamStal Ostrów Wlkp.