LaceDarius Dunn po spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec, w którym zdobył zaledwie 4 punkty (1/11 z gry), nie był zbytnio rozmowny. - Po prostu zagrałem słabsze zawody, nie ma co się doszukiwać jakiś pobudek tego, czasami coś takiego się zdarza. To jest koszykówka, nadal musimy wierzyć w siebie - mówił Amerykanin, który kreowany jest na lidera AZS-u Koszalin. Przychodził z łatką doskonałego strzelca, ale jak na razie tego nie pokazuje. Ma spore problemy z trafianiem do kosza, poza tym trener Zoran Sretenovic ma do niego pretensje za to, że łamie zagrywki. - Na treningach pokazuje zupełnie co innego niż na meczach - twierdzi opiekun Akademików.
- To prawda, że zagrałem dwa słabe mecze, ale to się zdarza. To jest koszykówka - powtarzał niczym jak "mantrę" były MVP ligi portugalskiej.
Koszalinianie mają siedem dni do następnego spotkania z Treflem Sopot. Dunn wierzy, że jego drużyna się pozbiera i pokaże prawdziwe oblicze. - Jesteśmy naprawdę dobrzy. Po prostu mieliśmy słabsze spotkania, ale uwierz mi, że jak nasz zespół się scementuje to będzie to wszystko inaczej wyglądać. Ja na pewno jestem optymistą - dodawał Dunn.