Wojciech Kamiński: Brakowało nam tego w Słupsku i ze Stelmetem
W meczu ze Śląskiem zawodnicy Rosy popisali się dużą liczbą asyst. Najwięcej z nich, co jest dużym zaskoczeniem, rozdał Kim Adams. - Zanotował również kilka strat - zauważa Wojciech Kamiński.
Zdaniem trenera gospodarzy piątkowego starcia, występ podopiecznych przeciwko wrocławianom był jednym z lepszych za jego "kadencji". - Zagraliśmy z taką energią i tak zespołowo, że jeszcze nie widziałem swojej drużyny tak grającej, z czego bardzo się cieszę. Brakowało nam tej energii i skuteczności we wcześniejszych meczach - przypomniał. - Zagraliśmy tak, jak byśmy chcieli, czyli widowiskowo i skutecznie. Gratuluję swoim zawodnikom bardzo dobrego meczu, kibicom dziękuję za doping - podkreślił.
Najmniej w szeregach ekipy z Mazowsza, bo zaledwie 16 sekund, zaliczył Hubert Radke, jeden z najwięcej grających zawodników w poniedziałkowym pojedynku z mistrzem Polski. Na pytanie o to, dlaczego tak mało, "Kamyk" odpowiedział: - Może gdyby było minus 20, to mielibyście pretensje. Jest jednak plus 18. Tak wyszło z gry. Pozostali zawodnicy wnosili tyle, że, pomimo naszego wysokiego prowadzenia, nie chciałem za dużo zmieniać. Skróciłem trochę rotację, mogą być panowie niezadowoleni, ale ja jestem zadowolony - zaznaczył.
Koszykarze Rosy popisali się 24 podaniami otwierającymi drogę do kosza. Najwięcej, bo aż 9, zapisał na swoim koncie... Kim Adams. - Zdarzyło mu się również kilka takich zagrań, wprawdzie nie ma tego w statystykach, ale zanotował kilka strat. Pod koszem 2-3 razy niepotrzebnie próbował jeszcze dać "extra-passy" - zwrócił uwagę Kamiński. - Tak jak rozmawialiśmy sobie przed meczem, brakowało nam tego w Słupsku i w spotkaniu ze Stelmetem, czyli tych podań kończących, które kreują kolejnego gracza. Teraz, kiedy powinniśmy rzucać, jeszcze szukaliśmy kolejnego zawodnika. Cieszę się, bo 24 asysty to jest niezły wynik - zakończył szkoleniowiec.