Kontuzje szansą dla Witlińskiego - 18-latek znów w rotacji

O ile w pierwszych czterech meczach Mikołaj Witliński otrzymał nieco ponad 13 minut na parkiecie, o tyle w ostatnich był już pełnoprawnym członkiem rotacji. - Chciałbym utrzymać ten stan - mówi gracz.

W czterech pierwszych meczach sezonu Mikołaj Witliński otrzymał łącznie tylko nieco ponad 13 minut, m.in. przebywając na parkiecie 46 sekund w starciu z Treflem Sopot oraz nie wychodząc ani razu do gry w spotkaniu z AZS Koszalin.

Od tamtego pojedynku sytuacja 18-letniego skrzydłowego zmieniła się jednak całkowicie. W dwóch kolejnych spotkaniach dostał aż 36 minut, pozostawiając po sobie bardzo korzystne wrażenie i w pełni spłacając zaufanie trenera Miliji Bogicevicia.

Większa ilość minut dla Witlińskiego nie wzięła się jednak z przypadku. Młody zawodnik idealnie wykorzystuje fakt, że słabiej w ostatnim okresie gra m.in. Mateusz Kostrzewski a Michał Sokołowski cały czas lepsze mecze przeplata słabszymi: w niedawnym starciu pucharowym przeciwko Asseco Gdynia 21-latek miał 14 punktów, osiem zbiórek oraz sześć asyst, zaś w poniedziałek na parkiecie w Zielonej Górze był kompletnie niewidoczny. Tym samym, trener Bogicević zmuszony był szukać innych rozwiązań (piąty Polak, Piotr Pamuła, w dalszym ciągu jest poza grą z powodu kontuzji) i stąd więcej czasu w grze dla reprezentanta Polski do lat 18.

- To drugi mecz z rzędu, w którym gram dłużej, więc trzeba się cieszyć. Mam cichą nadzieję, że tak już zostanie, aczkolwiek wiem, że gdy skład będzie pełny, to wówczas moja rola może się zmniejszyć. Na razie jednak biorę to, co mam i staram się spłacać zaufanie trenera - mówi Witliński.

O ile jednak w poprzednim spotkaniu włocławianie wygrali z Asseco Gdynia 75:68, o tyle w poniedziałek zaznali porażki z rąk aktualnego mistrza Polski, Stelmetu Zielona Góra, 70:83.

- Widzę różnicę między tym meczem, a poprzednim z Asseco. Nie pokazaliśmy charakteru zespołu, a Stelmet to za silny rywal, by grać z nim w ten sposób. Na początku wszystko było jeszcze w porządku, dużo graliśmy do Seida Hajricia, a ten wykorzystywał swoją siłę. Niestety, w kolejnych partiach spotkania było coraz gorzej i ostatecznie Stelmet wygrał. Nam zabrakło i sił, i odpowiedniego nastawienia - dodaje Witliński.

W kolejnym spotkaniu Anwil zagra, już w sobotę, ze Stabill Jeziorem Tarnobrzeg.

[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

[/urlz][/b]

Źródło artykułu: