- To było bardzo trudne i wymagające spotkanie, ale daliśmy radę i jestem usatysfakcjonowany tym, jak moi koszykarze zagrali. Nie graliśmy bezbłędnie, ale jednak potrafiliśmy być skuteczni w najważniejszych momentach - mówił Miodrag Rajković, trener PGE Turowa Zgorzelec, po meczu z Energą Czarnymi Słupsk.
Zgorzelczanie pokonali słupszczan 85:81, choć wydawało się, że dramatycznej końcówki są w stanie uniknąć. Do przerwy gospodarze mieli osiem oczek zaliczki (48:40), zaś mniej więcej w połowie trzeciej kwarty ich przewaga dwukrotnie wzrosła do 15 punktów - 55:40 oraz 59:44.
- Mieliśmy swoją przewagę, mieliśmy swój rytm, ale niestety przestaliśmy grać dobrze w defensywie w czwartej kwarcie. To tak naprawdę jedyny aspekt naszego meczu, który nie do końca mi się podobał. Niepotrzebnie pozwoliliśmy Enerdze Czarnym zminimalizować nasze prowadzenie - dodawał Rajković.
Drużyna Andreja Urlepa potrzebowała zaledwie kilku minut by doprowadzić do stanu 60:61 i 62:63. Na dwie minuty przed końcem pojedynku był natomiast remis 78:78. Ostatecznie jednak gospodarze zachowali więcej zimnej krwi i wygrali różnicą czterech oczek, a najważniejsze punkty rzucali Damian Kulig (28 oczek w meczu), Nemanja Jaramaz i Łukasz Wiśniewski.
- Słupsk miał dobrą taktykę. Prowokował nas do rzutów z daleka, ale jak się okazało, my byliśmy w tym elemencie wystarczająco skuteczni. Cieszę się, że potrafiliśmy odzyskać dobry rytm w najważniejszym momencie - zakończył Rajković.
[/b]