Mateusz Kostrzewski: Fajnie jest wygrać w Gryfii
Niedzielne spotkanie Energi Czarnych z Anwilem było specyficzne dla Mateusza Kostrzewskiego, który w zeszłym roku grał dla słupszczan. - Dobrze tutaj wrócić, a jeszcze lepiej wygrać mecz - mówi gracz.
- Przed każdym meczem oglądamy płyty z meczami rywali, oglądamy poszczególnych zawodników, przypatrujemy się konkretnym akcjom i setom. Od strony teoretycznej my, koszykarze, zawsze jesteśmy bardzo dobrze przygotowani przez trenerów. Pytanie zawsze brzmi: jak będzie wyglądała realizacja założeń na parkiecie i czy rywal nie wprowadzi czegoś nowego - powiedział przed meczem Energi Czarnych Słupsk z Anwilem Włocławek skrzydłowy drugiego zespołu, Mateusz Kostrzewski.
Dwa dni po ostatniej syrenie, niedzielne spotkanie można ocenić już na chłodno i wniosek jest tylko jeden - Rottweilery zagrały bardzo dobrze taktycznie i z pewnością zrealizowały założenia sztabu trenerskiego.
Przed pojedynkiem oba zespoły miały ten sam bilans (6-3), więc zwycięstwo pozwoli włocławianom umocnić się w czołówce tabeli. Obecnie ekipa Miliji Bogicevicia zajmuje drugie miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi, mając czwarty stosunek punktów zdobytych do straconych.
- Czarni grali osłabieni, ale my również. Przecież cały czas nie ma z nami dwóch naszych rzucających, Paula i Piotrka. Momentami jest ciężko, czasami brakuje sił w końcówkach spotkań, ale walczymy, staramy się nadrabiać charakterem i nie odpuszczać. I na razie nam to bardzo dobrze wychodzi - wyjaśnia Kostrzewski, dla którego niedzielne spotkanie miało wartość podwójną. W końcu poprzedni sezon spędził w Słupsku pod okiem Andreja Urlepa. - Fajnie jest wrócić do Gryfii, ale jeszcze fajniej jest wygrać w tej hali.