Częstochowianie triumfują w Rybniku (relacja)

Pierwszą porażkę na własnym parkiecie w sezonie 2008/2009 zanotowali koszykarze drugoligowego MKKS-u Rybnik. Podopieczni Łukasza Szymika nie sprostali Tytanowi Częstochowa, przegrywając po ambitnej walce 79:91. Kto wie jakby potoczył się ten mecz, gdyby w rybnickiej drużynie nie zabrakło jednego z liderów Łukasza Ochodka.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Goście od pierwszych minut bardzo dobrze czuli się w rybnickiej hali, bowiem raz za razem piłka po ich rzutach lądowała w koszu. Mecz jeszcze na dobre się nie zaczął a szkoleniowiec MKKS-u Łukasz Szymik musiał już poprosić o przerwę na żądanie, ponieważ jego podopieczni przegrywali wysoko - 2:12. Rybniczanie nie potrafili znaleźć sposobu na szybko grającego Tytana, co nie wróżyło dobrze na dalszą część spotkania. Mimo tego obraz gry nieco uległ zmianie, głównie po trafieniach Adama Białdygi i Jacka Rducha. Inauguracyjną kwartę w świetnym stylu zakończył z kolei Stanisław Grabiec, trafiając równo z końcową syreną za trzy punkty. Fakt ten nie wywarł większego wrażenia na częstochowianach, którzy drugą odsłonę znów rozpoczęli od mocnego uderzenia. Bardziej doświadczeni zawodnicy Tytana z dużą łatwością przedostawali się pod kosz Mkksu, z minuty na minutę powiększając przewagę. W ich szeregach nie do zatrzymania był duet Wojciech Kotlewski - Dariusz Szynkiel, który w sumie zgromadził aż 47 punktów. W miarę upływu czasu coraz regularniej zaczęli trafiać także rybniczanie. Po "trójkach" Grabca, Rducha i Białdygi przewaga gości ustabilizowała się na poziomie 8 punktów.

Ten pierwszy był nie do zatrzymania po przerwie, kiedy to podopieczni Szymika w końcu przejęli inicjatywę. Przewaga koszykarzy z Częstochowy zniknęła w mgnieniu oka a Grabiec nawet przy asyście dwóch obrońców rywali potrafił przedziurawić kosz przeciwników. W połowie trzeciej kwarty MKKS wyszedł na prowadzenie 58:55, jednak w porę ocknęli się zawodnicy trenera Jacka Chądzyńskiego. Skuteczna końcówka w ich wykonaniu doprowadziła do stanu 65:69 po trzech odsłonach. Ambitnie poczynający sobie rybniczanie przystąpili do ostatniej kwarty pełni nadziei na korzystny wynik. Jednak to Tytan powrócił do dobrej gry i zaczął coraz częściej trafiać z dystansu. Przez moment udało się rybniczanom zniwelować straty do 3 punktów (74:77), lecz z każdą kolejną minutą zwycięstwo przechylało się na stronę gości. W końcówce przyjezdni nie forsowali już tempa, pieczętując swoją wygraną celnymi rzutami wolnymi.

- Okazało się, że w koszykówce ważniejsze jest doświadczenie niż młoda krew. Średnia wieku moich zawodników jest dużo niższa od średniej przeciwników, co wyraźnie było widać na parkiecie. Do tego graliśmy jeszcze bez najefektywniejszego zawodnika Łukasza Ochodka, który potrafi celnie rzucić za trzy, świetnie broni i dobrze zbiera. Mimo tego do 37 minuty stawialiśmy czoła przeciwnikowi. O wyniku zadecydowały drobne błędy w końcówce i niewykorzystane sytuacje. Myślę jednak, że w rewanżu to my będziemy lepsi - powiedział po meczu Łukasz Szymik, szkoleniowiec MKKS-u Rybnik.

MKKS Rybnik - Tytan Częstochowa 79:91 (19:22, 21:26, 25:21, 14:22)

MKKS Rybnik: Stanisław Grabiec 28, Jacek Rduch 20, Adam Białdyga 15, Marcin Marczyk 7, Adam Anduła 7, Marek Sidor 2, Tomasz Gołysz 0, Szymon Wziętek 0, Kamil Gitner 0.

Tytan Częstochowa: Wojciech Kotlewski 26, Dariusz Szynkiel 21, Janusz Sośniak 17, Adam Karkoszka 13, Łukasz Wojciechowski 8, Robert Pęczak 2, Dariusz Szymczyk 2, Łukasz Wolnik 1, Dawid Jarecki 1.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×