Brak skuteczności gwoździem do trumny Wikany Startu

Ekipa Wikany Startu Lublin miała sporo pretensji do sędziów po przegranym meczu z King Wilkami Morskimi Szczecin, ale trener dostrzegł też mankamenty w postawie swoich podopiecznych.

Kilka kontrowersyjnych decyzji podjętych przez arbitrów w niedzielnym meczu przyczyniło się do wzrostu nerwowości i niezdrowych emocji, które wzięły górę w końcówce starcia. Na kilka sekund przed ostatnią syreną pod kosz przedarł się Marcin Flieger i dał King Wilkom Morskim Szczecin wygraną 65:64. - Tak na gorąco wydaje się, że był faul ofensywny zawodników ze Szczecina. Przynajmniej z boku tak to wyglądało. Straciliśmy punkty i w zasadzie już nie było czasu, żeby to odrobić - tuż po meczu komentował Dominik Derwisz.

Koszykarze Wikany Startu mogli wcześniej przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale skuteczność nie była ich mocną stroną. Gospodarze tylko trzykrotnie trafili z dystansu, a na dodatek kiepsko wykonywali rzuty wolne - niespełna 57-procentowa skuteczność chluby im nie przynosi. - Tak pudłując ciężko jest wygrać tak ważny mecz. Dużo ćwiczymy ten element, ale jeżeli ktoś ma problem z rzucaniem, to powinien przyjść na szóstą rano i rzucać dotąd aż będzie trafiał, żeby potem takie sytuacje nie miały miejsca. To jest jeden z elementów składowych, że przegrywa się właśnie punktem - nie owijał w bawełnę 40-letni szkoleniowiec.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Lubelska ekipa należy do najlepiej broniących drużyn w I lidze, a taki styl gry kosztuje ją sporo sił. W niedzielę trener miał ograniczone pole manewru w rotacji, gdyż oszczędzał młodych zawodników przed zbliżającymi się półfinałami mistrzostw Polski U-20. W tej sytuacji gra opierała się na siedmiu koszykarzach. - My pracujemy bardzo ciężko w obronie, gramy z dużym poświęceniem i zaangażowaniem. Jesteśmy jedną z czołowych drużyn, która najmniej traci. Brak szerszego pola manewru w rotacji skutkuje tym, że poszczególne akcje decydują o wyniku - ocenił Derwisz.

Przed Wikaną Startem seria meczów wyjazdowych, które będą miały olbrzymi wpływ na końcowy układ tabeli. Przygotowania do najbliższego starcia w Łańcucie storpedują wspomniane półfinały mistrzostw Polski U-20. - Część chłopaków jest oddelegowana do juniorów, więc mamy cały tydzień bez możliwości potrenowania pięciu na pięciu. Poćwiczymy kadłubowo. W pierwszej rundzie z Sokołem Łańcut zagraliśmy bardzo słaby mecz, który całkowicie nam nie wyszedł. To jedyne spotkanie, które przegraliśmy różnicą więcej niż 10 punktów. Chcielibyśmy zrewanżować się w Łańcucie - przyznał trener lubelskiej drużyny.

Komentarze (5)
avatar
obiektywny
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W temacie "da się" Lublin ma ponoć większe doświadczenie! A zmianę terminu negocjował Derwisz z Kaszowskim bo na sobotę "brakło" mu graczy (patrz artykuł). 
avatar
method man
18.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyżby Łańcut negocjował z sędziami jak zobaczył że można? 
avatar
obiektywny
17.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wieść niesie, że mecz w Łańcucie za tydzień (poniedziałek)!