[b]
Karol Wasiek: Dla wielu transfer [/b]Simasa Buterleviciusa był nieco zaskoczeniem...
Andrzej Dolny: Dokonaliśmy tego transferu ze względu na to, żeby nieco poszerzyć rotację w naszym składzie. Taka jest główna funkcja tego zawodnika. Aczkolwiek w naszej strategii tak naprawdę nic się nie zmienia - to jest dla nas sezon, w którym prowadzimy bardzo racjonalną politykę finansową. Wiadomo, że nie mamy miejsca na szaleństwa, ale nasza aktualna ekspozycja w lidze jest ponad przewidywalną. Dlatego, jeśli chcemy skończyć sezon na podobnym miejscu to musimy zabezpieczyć rotację. Nie mamy wielkich możliwości finansowych, ale ten okres pobytu Simasa też nie będzie długi, bo zaledwie trzy i pół miesiąca.
Ten transfer oznacza, że Krzysztof Roszyk was nie przekonuje i nie sprawdza się w swojej roli?
- Nie. Krzysztof Roszyk miał określone funkcje w zespole przed sezonem i on się z nich doskonale wywiązuje. Nikt nie oczekiwał od niego, że nagle będzie hitem transferowym Trefla Sopot. Chodziło o jego doświadczenie, które wniósł do naszej szatni. Nasz zespół był budowany z myślą połączenia młodości z doświadczeniem. Ten transfer nie jest absolutnie skierowany w kierunku Krzysztofa. Poza tym dostrzegliśmy, że mamy pewien problem w defensywie, na co zwrócił uwagę trener Maskoliunas. To wzmocnienie było nam potrzebne właśnie w kontekście poprawy obrony.
Nie boicie się tego, że powtórzy się sytuacja z poprzedniego sezonu, kiedy to do dobrze pracującego zespołu pozyskaliście Ronalda Davisa i to później nieco zaburzyło tę chemię w drużynie?
- Muszę podejmować decyzje, które uważam, że są dobre dla zespołu. Jeśli są one dobre dla drużyny, to także są pozytywne dla każdego z zawodników indywidualnie. To oni później ewentualnie osiągną sukces z tą ekipą. Uważam, że nikt z graczy, ani ja osobiście, nie wybaczyłby sobie później, że mając możliwość zawalczenia o dobre miejsce w lidze, nie mogli tego zrealizować z powodu jednej, czy dwóch kontuzji. Dlatego postanowiliśmy ściągnąć Simasa. To jest tego typu decyzja. Wszyscy w dłuższej perspektywie muszą się z tym identyfikować.
Na co, według pana, stać zespół Trefla Sopot?
- Będę konsekwentny w tym, co mówiłem przed sezonem. Nie będę się silił na buńczuczne zapowiedzi na temat sukcesu. Jesteśmy konsekwentni w tym, co mówimy. Każdy mecz traktujemy jak spotkanie o mistrzostwo Polski. Podchodzimy do każdego z szacunkiem, tak samo poważnie.
Drużyna zaskakuje pozytywnie?
- To prawda, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że przed sezonem wykonaliśmy gigantyczną pracę skautingową. Chcieliśmy stworzyć prawdziwą drużynę - na wielu płaszczyznach. To nie jest przypadkowa zbieranina ludzi - to były bardzo dokładne, skonsultowane wybory.
Bądź co bądź wykazaliście dużo cierpliwości do niektórych zawodników...
- Powiem tak: jak się podejmuje jakąś decyzję, która wydaje się, że jest racjonalna i dobrze przemyślana, to trzeba ją konsekwentnie bronić. Oczywiście jest pewne niebezpieczeństwo, że popadnie się w rolę "osła", który nie patrzy na otoczenie, rzeczywistość i tylko dalej ślepo tkwi przy swojej decyzji.
Jak wygląda na chwilę obecną proces restrukturyzacji klubu?
- Prawda jest taka, że finansowanie klubów sportowych w dzisiejszym świecie nie jest sprawą łatwą. To tylko powoduje, że zmiany, które realizujemy mogą iść wolniej bądź szybciej. Wolałbym, aby szły szybciej, ale muszę mierzyć siły na zamiary.
Świetnie sprawdza się w roli prezesa, uporządkował wszystkie sprawy i klub zmierza w dobrym kierunku. Oby tak dalej :)