Dla nas nie jest to mecz o górną "szóstkę" - rozmowa z Wojciechem Kamińskim, trenerem Rosy Radom

- Jesteśmy dobrze przygotowani do tych zawodów, ale wiemy, że to nie jest dla nas ostateczne starcie - podkreśla Wojciech Kamiński, trener Rosy Radom.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Karol Wasiek: Wiem, że trener ogląda sporo meczów swoich rywali, ale wydaje się, że analizowanie ostatnich spotkań AZS-u chyba nie miało zbytnio sensu, skoro w niedzielę Akademicy w dość zmienionym składzie przystąpią do pojedynku z waszą ekipą.

Wojciech Kamiński: Zmieniło się dużo, bo nie ma Seka Henry'ego, a jest Krzysztof Szubarga. Nie oszukujmy się, ale jest to spora zmiana. Pytaniem jest, co Krzysiek zdążył opanować przez te kilka dni, jak wprowadzi się w ten zespół. Wiemy, czego się po nim spodziewać, jaki to jest typ zawodnika. W niedzielę zobaczymy, jak on się wkomponuje w ekipę Akademików.

Czego się po nim spodziewacie?

- Można się spodziewać dobrej obrony, szybkich akcji i dobrej gry na koźle. Będzie na pewno próbował wykorzystywać swoje atuty. Myślę, że jego gra od poprzedniego sezonu za bardzo się nie zmieniła. Na Ukrainie wykręcał bardzo podobne statystyki jak w poprzednich latach.

Wydaje się, że będzie on dużym wzmocnieniem AZS-u Koszalin.

- Oczywiście i nie ma żadnych wątpliwości co do tego. Myślę, że gdyby AZS pozyskał jeszcze wcześniej Szubargę to ta rotacja polskimi zawodnika wyglądałaby jeszcze lepiej.

Zmieniając nieco temat, wydawało się, że po zwycięstwie z Asseco Gdynia, wasza gra w górnej "szóstce" jest niemal pewna, a tymczasem teraz sytuacja się nieco skomplikowała...

- Wszyscy mówią, że jest skomplikowana, ale dla nas sytuacja jest prosta - jeżeli w niedzielę wygrywamy to mamy grę w "szóstkach". Jeżeli nie, to musimy wygrać kolejne dwa spotkania i też wówczas będziemy mieli awans.

Czyli to Rosa Radom rozdaje karty?

- Nie, ale natomiast nasza sytuacja była dobra i wcale nie jest jeszcze taka zła. Przestrzegałem przed tym i mówiłem o tym, że znacznie lepszy terminarz ma AZS Koszalin. Niektórzy ludzie nie słuchali albo nie chcieli słuchać. Mecz z AZS-em nie jest dla nas spotkaniem o "szóstkę". Nawet porażka nie przekreśla naszych szans.

To wielkie napięcie przelało się w waszą drużynę?

- Nie, u nas jest raczej spokój. Zdajemy sobie sprawę o co gramy. Jesteśmy dobrze przygotowani do tych zawodów, ale wiemy, że to nie jest dla nas ostateczne starcie. Z kolei porażka dla AZS-u oznacza koniec walki o pierwszą "szóstkę".

Co może być kluczem do zwycięstwa?

- Musimy zagrać swoje. Nie możemy pozwolić się zdominować gospodarzom. Trzeba zagrać spokojnie, ale jednocześnie być bardzo skoncentrowanym i gotowym na twardą walkę. Nie ma co się za bardzo pompować, bo to nie jest dobra droga. To będzie dla nas bardzo trudny mecz, ale my mamy już doświadczenie w takich spotkaniach, bo w tym sezonie graliśmy już ich kilka.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×