- Najpierw błąd popełnił Michał Nowakowski przy wyjściu po piłkę. Opcji było kilka, i na Rodericka Trice'a, i na Jordana Hullsa, ale rozegraliśmy tę akcję tak, że Derrick Zimmerman otrzymał podanie pod koszem i powinien wtedy to skończyć. On jednak oddał na obwód, a Trice nie trafił - tłumaczył po ostatniej syrenie niedzielnego meczu trener Andrej Urlep, punktując błędy, jakie popełnili jego koszykarze w kluczowej akcji spotkania z Anwilem Włocławek. Dzięki temu to Anwil wygrał po raz pierwszy w fazie szóstek.
Czy z opinią trenera Urlepa zgadza się ten, który powinien rzucać pod koszem, a więc Derrick Zimmerman? - Mogłem to skończyć... Naprawdę miałem możliwość rzutu, bo choć Anwil dobrze bronił w tej ostatniej akcji, to jednak byłem blisko obręczy. Podjąłem inną decyzję, Rocky nie trafił, ale absolutnie go nie winię, ani nie robi tego nikt inny. Czasem tak jest - mówił Amerykanin.
Według rozgrywającego Energi Czarnych to jednak nie ostatnia akcja zadecydowała o porażce, ale przespana druga kwarta, w której Anwil odwrócił oblicze meczu.
- Mieliśmy ten mecz właściwie podany na tacy. Prowadziliśmy w pierwszej kwarcie już naprawdę wysoko, mieliśmy przewagę i jedyne, co musieliśmy zrobić, to nie stracić koncentracji oraz skupienia. Niestety, straciliśmy... - komentował Zimmerman.
- A na domiar złego, w drugiej kwarcie pozwoliliśmy Anwilowi przejąć kontrolę nad meczem. Oni złapali rytm i zaczęli grać bardzo pewnie. Walczyliśmy do końca i sprawiliśmy im wielkie problemy, ale też Anwil wyszedł z nich obronną ręką i mam dla tego zespołu wielki uznanie. Nie jest łatwo grać, gdy rywal mocno naciska, a tymczasem w ostatniej akcji, trzeba to podkreślić, wyszli obronną ręką - dodawał koszykarz.
Zimmerman zdobył sześć punktów, miał siedem asyst i trzy zbiórki przeciwko Anwilowi.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]