Koszykarki Ślęzy Wrocław po dziesięcioletnim niebycie wracają na salony koszykówki żeńskiej w naszym kraju. Podopieczne trenera Radosława Czerniaka awansowały do finału I ligi kobiet po niecodziennym meczu z Dekorexem Pabianice, który się nie odbył, ponieważ przyjezdne nie miały ze sobą ważnych badań lekarskich. Decyzję podjąć musiał PZKosz, który zweryfikował mecz jako walkower 20:0 dla Ślęzy i tym samym drużyna z Wrocławia wraca do Ekstraklasy.
- Dla każdej z nas był to kolejny cel, który każdy sportowiec na pewno sobie wyznacza. Osiągnęliśmy go bardzo ciężką pracą - przyznaje jedna z liderek wrocławskiej drużyny, Agnieszka Śnieżek. Dla niej będzie to powrót do BLK po półtora roku gry na zapleczu. - Cieszę się, że dołożyłam swoją małą cegiełkę do sukcesu i mogłam się wpisać w dzieje Ślęzy Wrocław - dodaje rzucająca Ślęzy.
Mimo wywalczonego awansu koszykarki Ślęzy miały nadzieję, że rywalizacja zakończy się na parkiecie, a nie decyzją PZKosz. - Pozostaje ogromny niedosyt. Jednak w tej sytuacji nie mogliśmy nic zrobić, decyzja należała do PZKosz. Podczas sezonu udowodniłyśmy, że zasługujemy na miejsce w ekstraklasie, plasując się na pierwszym miejscu po rundzie zasadniczej - stwierdza czołowa zawodniczka wrocławskiej drużyny. A sam fakt braku ważnych badań rywalek skomentowała: - Czyste niedopatrzenie.
Do najwyższej klasy rozgrywkowej wraca również trener Czerniak, tyle że tym razem do żeńskiej. Jak współpracę z byłym trenerem Górnika Wałbrzych i ŁKS-u Łódź ocenia Śnieżek? - Trener Czerniak jest profesjonalistą. Ma ogromną wiedzę trenerską, którą skutecznie przekazuję. Wiemy, że dla trenera było to wielkie wyzwanie, ale jak widać poradził sobie w znakomity sposób - kończy zawodniczka Ślęzy.