Pierwsza porażka na własnym terenie. Relacja ze spotkania PTG Sokół Łańcut - KKK MOSiR Krosno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nerwy, szala zwycięstwa przechylająca się raz na jedną raz na drugą stronę oraz doskonała gra obydwu zespołów. Wszystkie te cechy oraz wiele innych powinno posiadać spotkanie na wysokim ligowym poziomie. Był nim właśnie mecz pomiędzy łańcuckim sokołem, a liderem z Krosna.

Mecz walki - tak całe spotkanie skomentował zawodnik MOSiR-u Krosno Grzegorz Ożóg. Jest w tym praktycznie stuprocentowa racja, bo tak zaciętego pojedynku długo nie było na łańcuckiej hali.

Spotkanie rozpoczęło się od sytuacji kosz za kosz jednak po niespełna minucie ekipa z Krosna wyszła na prowadzenie 6:4. Goście dostali "wiatru w żagle" i zaczęli zasypywać miejscowych celnymi rzutami. Kosz gospodarzy dziurawili Marcin Salamonik i Piotr Pluta którzy dopisali do konta drużyny osiem "oczek". Łańcucianie nie mogli się odnaleźć na własnym terenie raz po raz ocierając się o proste błędy i faule. Dopiero na trzy minuty przed końcem kwarty gospodarze odnaleźli swój "rytm gry". W tym właśnie momencie dali o sobie znać Wojciech Pisarczyk oraz Adrian Mroczek którzy zniwelowali stratę drużyny do sześciu punktów. Pierwszą odsłonę spotkania zakończył Łukasz Kwiatkowski który nie pomylił się na linii rzutów osobistych.

Druga kwarta to wielka wojna nerwów po obydwu stronach boiska z której zwycięsko wyszli podopieczni Dariusza Kaszowskiego. Od samego początku Sokół zaczął niwelować różnicę punktów z pierwszej kwarty. Zza linii 6,25m nie pomylił się Tomasz Pisarczyk, a z rzutów osobistych dwa punkty zdobył Kwiatkowski. Tym samym łańcucianie wyszli na chwilowe prowadzenie. Dalsza część spotkania to "wędrowanie" od remisu do remisu. Po raz kolejny dali o sobie znać Salamonik i Pluta. Swoimi punktami wraz z pomocą zawodników Sokoła doprowadzali do stanu 22:22, 26:26 aż w końcu do prowadzenia własnej ekipy 29:26. W tym momencie miejscowi przypomnieli sobie jak się gra w koszykówkę. Sytuację 2+1 wykorzystał Michał Kułyk a na lini rzutów osobistych nie pomylił się Bartosz Dubiel. Koniec pierwszej połowy meczu to doskonała gra gospodarzy i troszeczkę gorsza przyjezdnych. Zakończyła ją "trójka" Kułyka rzucona w ostatniej sekundzie z własnej połowy boiska.

Druga część spotkania rozpoczęła się od walki faul za faul, kosz za kosz. Miejscowi chcieli za wszelką cenę utrzymać przewagę, a goście odrobić straty. Plan odrobienia strat udał się stuprocentowo. W czwartej minucie po rzutach Salamonika oraz Ireneusza Chromicza na tablicy świetlnej widniał kolejny i ostatni tego wieczoru remis. W dalszej części kwarty szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną raz na drugą stronę. Kosz za koszem dla swoich zespołów zdobywali Mroczek i Pluta jednak ten pierwszy na dwie minuty przed końcem musiał opuścić boisko za pięć przewinień. Końcówka należała do obydwu drużyn. Cztery razy na linii rzutów osobistych nie pomylił się Kułyk, a po rzucie za trzy Bartosza Bala krośnianie wyszli na prowadzenie 58:57.

Ostatnia kwarta była praktycznie od początku kontrolowana przez podopiecznych Mariusza Zamirskiego. Sokół robił, co mógł, aby w pierwszych sekundach wyjść na prowadzenie, jednak nic z tego nie wyszło. W przeciwieństwie do ekipy MOSiR-u. Cztery punkty dla zespołu po raz kolejny zapisał Pluta, a z półdystansu nie pomylił się Rafał Stolarek. Miejscowi zawodnicy dwoili się i troili by zniwelować przewagę gości. Lecz wymuszone rzuty nie chciały lądować w koszu rywali. W połowie kwarty pierwsze punkty dla gospodarzy zdobyli Dubiel i Kwiatkowski. Jednak dla krośnian nie było to przeszkodą. Będący "na fali" Salamonik w błyskawicznym tempie dorzucił dwa "oczka" na konto drużyny, by jeszcze szybciej opuścić boisko za piąty faul. Sytuację Sokoła rzutem z dystansu próbował ratować Kułyk, jednak przy stanie 74:69 było pewne, że tym razem łańcucka twierdza zostanie zdobyta. Ostatnie punkty wieczoru zdobył Szurlej. Tym samym Sokół przegrał pierwszy raz w sezonie przed własną publicznością 71:74. Do zwycięstwa łańcuckiemu klubowi zabrakło jednej "trójki". Na uwagę zasługują również kibice obydwu drużyn, którzy licznie przybyli na łańcucką halę by dopingować swoje kluby.

PTG SOKÓŁ ŁAŃCUT - KKK MOSIR KROSNO 71:74(14:18, 28:17, 15:23, 14:16)

Sokół: M.Kułyk 20 (3), A.Mroczek-Truskowski 11 (1), Ł.Kwiatkowski 10, J.Szurlej 7 (1), T.Pisarczyk 7 (1), I.Chromicz 6 (2), B.Dubiel 6, W.Pisarczyk 4.

MOSiR: P.Pluta 22 (3), M.Salamonik 21 (1), G.Ożóg 7 (1), R.Stolarek 7, M.Musijowski 5, B.Bal 5 (1), K.Kalinowski 4, D.Oczkowicz 3 (1), A.Peciak 0, P.Hajnsz 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)