Tytaniczna praca Seida Hajricia. Czy zagra tak ponownie w Radomiu?

Aż 88 minut na 90 możliwych zagrał w dwumeczu z Rosą środkowy Anwilu Włocławek, Seid Hajrić. Czy koszykarz wytrzyma takie tempo i podobnie zagra w Radomiu? - To będzie niesamowita walka - mówi gracz.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Utarło się, że Seid Hajrić, choć niewątpliwie zawsze był twardym graczem w defensywie, to jednak równie często co trenował, narzekał na drobne urazy. W dwóch pierwszych spotkaniach z Rosą Radom koszykarz udowodnił jednak, że jest ulepiony z bardzo odpornej gliny i zarówno w pierwszym, jak i drugim starciu wykonał iście tytaniczną pracę.
Na słowa pochwały zasługuje zwłaszcza postawa zawodnika w obronie. Wracają po kontuzji do gry Kirk Archibeque zdobył łącznie 17 punktów w obu spotkaniach, trafiając 7 z 16 rzutów z gry. Amerykanin punktował przede wszystkim wtedy, gdy grał jeden na jednego z Danilo Mijatoviciem. Kiedy stawał przeciwko Hajriciowi, nie miał zbyt wiele do powiedzenia.

Tym samym, Hajrić, który we wcześniejszych 31 meczach sezonu grywał przeciętnie 28 minut, w ćwierćfinale spędził na parkiecie aż 88 minut na 90 możliwych. W drugim pojedynku, zakończonym dwiema dogrywkami, ani na chwilę nie zszedł z parkietu.

On grał prawie 50 minut w tym meczu i kiedy chciałem go zdjąć, dać mu odpocząć, powiedział krótko: "trenerze, jest w porządku, nie mogę zejść, trzeba przełamać wynik!" - powiedział po tamtym pojedynku o swoim środkowym trener Milija Bogicević.

- To są tak wielkie emocje, że nie można odpuścić ani na moment. Po prostu coś ci nie pozwala. Nagle okazało się, że gram długo i mogę być skuteczny. Kiedyś to i 15 minut wysiłku na parkiecie było za dużo, bo zaczynałem coś czuć. A to jakiś skurcz, a to jakieś naciągnięcie. Teraz tego nie ma. Naprawdę wielką pracę wykonał Dominik - mówi Hajrić, mając na myśli trenera od przygotowania motorycznego Anwilu, Dominika Narojczyka.

We wtorek Anwil, prowadząc w serii 2:0, zmierzy się z Rosą na wyjeździe. Czy włocławianie są w stanie wyrwać trzecie zwycięstwo rywalowi i awansować do półfinału grając w zaledwie siódemkę?

- Straciliśmy bardzo ważnego zawodnika, Michała Sokołowskiego, a skoro nic z tym faktem nie możemy zrobić, to będziemy musieli poradzić sobie bez niego. Jedziemy do Radomia, chcemy wygrać trzeci mecz i jesteśmy pewni, że to będzie niesamowita walka. Od początku, do końca - dodaje środkowy Anwilu, a wszyscy kibice Rottweilerów zadają sobie jedno pytanie - czy doświadczony center wytrzyma trudy rywalizacji?

Biorąc pod uwagę ambicję koszykarza, jego zaangażowanie w jak najlepszy rezultat dla klubu, chęć odepchnięcia w zapomnienie niedawnej sytuacji, gdy rozważał opuszczenie Anwilu, a także fakt, że przed starciem numer trzy sztab trenerski dał odpocząć nieco koszykarzom, należy sądzić, że tak właśnie się stanie.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Milija Bogicević: Wkładamy serce w naszą grę!  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×