Pięć meczów trwała batalia między Anwilem Włocławek a Rosą Radom, zakończona zwycięstwem ekipy z Mazowsza 3:2. W niedzielę drużyna Wojciecha Kamińskiego wygrała po raz pierwszy w Hali Mistrzów w tym sezonie, po wcześniejszych czterech porażkach, i tym samym awansowała do półfinału. Rottweilerom natomiast przyszło zakończyć sezon 2013/2014...
[ad=rectangle]
- Chcę pogratulować Rosie wygrania serii. To były ciężkie spotkania. Bardzo męczące zarówno dla nich, jak i dla nas. W piątym, ostatnim starciu zdecydowanie zabrakło nam wyższego biegu, żeby jeszcze mocniej przycisnąć i zaatakować - powiedział Mateusz Kostrzewski.
Anwil podchodził do ćwierćfinału w ośmioosobowej rotacji. Ta została jednak szybko uszczuplona ze względu na kontuzję Michała Sokołowskiego, zaś po czwartym meczu serii na uraz kręgosłupa zacząć narzekać Piotr Pamuła. Tym samym, w decydującym spotkaniu trener Milija Bogicević mógł rotować właściwie szóstką graczy...
- Brakowało nam skuteczności, co jest efektem tego, że brakowało nam po prostu tlenu, energii, sił w nogach. Jaką mieliśmy rotację, każdy widział. Brakowało nam kilku graczy - dodawał Kostrzewski.
Mimo to, Anwil walczył do samego końca i nie poddał się nawet pomimo tego, że przegrywał w połowie czwartej kwarty 51:67. Notując w ostatnich minutach serię 17:1, miał nawet rzut na zwycięstwo. Jordan Callahan jednak spudłował i miejsce w czwórce zapewnili sobie goście.
- W końcówce postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Walczyliśmy, szarpaliśmy, trafialiśmy szalone akcje, ale w ostatecznie zabrakło kilku rzutów. Chyba nic więcej nie dało się zrobić... - zakończył skrzydłowy Anwilu.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]