Vaughn i Eitutavicius jak Jeter i Vasiliauskas
W zeszłym sezonie Trefl Sopot wyszedł bardzo dobrze na zatrudnieniu amerykańsko-litewskiego duetu. Teraz podobną ścieżką podąża Anwil i nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę osobę trenera włocławian.
Przed sezonem 2014/2015 tą samą drogą, przy budowaniu składu, poszedł Anwil Włocławek, który zatrudnił Deontę Vaughna i Arvydasa Eitutaviciusa, którzy w zespole Rottweilerów mają grać zarówno wymiennie, jak i obok siebie. Nie jest oczywiście zaskoczeniem, wszak obecny trener włocławskiego klubu, Mariusz Niedbalski, w zeszłym sezonie pracował w sztabie Trefla.
- Rok temu w Sopocie ten wariant się sprawdził i teraz chcemy by było podobnie. Uważam, że ten schemat daje same pozytywy, bo szkoła amerykańska i litewska nieźle się uzupełniają. Teraz wybraliśmy tylko innych wykonawców tego pomysłu - mówi trener.Na pewno polskiemu szkoleniowcowi pomoże fakt, że jego nowi podopieczni - Vaughn i Eitutavicius - w przeszłości występowali zarówno jako rozgrywający, jak i rzucający.
- Ci gracze bez żadnego konfliktu mogą zagrać jako para obrońców, ale jeśli będzie wymagała tego sytuacja, mogą się zmieniać. Każdy z nich ma predyspozycje do bycia liderem i to też jest istotne w momencie, w którym tylko jeden z nich przebywa na parkiecie - mówi opiekun Anwilu.
Vaughn, gdy przyjechał do Polski, był rzucającym obrońca, lecz na późniejszym etapie kariery zmienił nieco swój profil i stał się bardziej playmakerem, o czym zresztą sam zapewniał w ostatniej rozmowie. Eitutavicius z kolei przez większość kariery grał jako rozgrywający, lecz wysokie umiejętności strzeleckie sprawiły, że trenerzy rotowali nim również na pozycji numer dwa. Tak było chociażby dwa lata temu w Anwilu, gdy występował obok Krzysztofa Szubargi. Boleśnie przekonał się o tym właśnie trener Niedbalski...Rok temu Trefl postawił na amerykańsko-litewski duet i wygrał, wszak brązowy medal odebrano nad morzem jako wielki sukces. We Włocławku nikt o kwestiach medalowych nie wspomina głośno. Wszyscy zdają sobie sprawę, że głębi składu Anwilowi może brakować w tym sezonie, więc konkretne cele wykrystalizują się już w trakcie rozgrywek. Niemniej duet Vaughn-Eitutavicius wygląda bardzo solidnie na tle Tauron Basket Ligi i akurat oczekiwania co do postawy wspomnianej dwójki będą bardzo duże.
- Myślę, że dokonaliśmy dobrego wyboru. Szukaliśmy zawodników w konkretnym przedziale finansowym, o konkretnej charakterystyce i parametrach i takich, którzy będą do siebie pasować, a także pasować do stylu gry, który chciałbym wdrożyć. Cieszy mnie fakt, że nie są to zawodnicy, którzy kozłując, zabierają kilkanaście z 24 sekund każdej akcji, tylko szybko pchają piłkę do przodu - tłumaczy Niedbalski.Póki co nie wiadomo czy wedle pierwotnego planu obaj zawodnicy będą grać obok siebie w pierwszej piątce, czy jednak szkoleniowiec zdecyduje się korzystać z jednego z nich w roli wchodzącego z ławki.
- Nigdy nie uważałem, by trener musiał dać do pierwszej piątki wszystko, co ma najlepsze w zespole. Czasem lepiej jest wpuścić nawet kogoś z ławki. Tak było w PGE Turowie, gdy najpierw wychodził Michał Gabiński, a potem Daniel Kickert. U nas na obwodzie jest przecież jeszcze Piotr Pamuła i jeśli będzie zdrowy, na pewno wniesie do zespołu wielką jakość. Nie wykluczam, że będzie starterem. Zresztą, nie wykluczam żadnego scenariusza. Wszystko rozstrzygnie okres przygotowawczy - kończy Niedbalski.
Przypadki Chase'a Simona. Czy przejdzie try-out?
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze sportem, zapisz się na codzienną porcję najważniejszych newsów. Skorzystaj z naszego chatbota, klikając TUTAJ.