Nie jestem jak LeBron - wywiad z Brandonem Brownem, nowym graczem Anwilu Włocławek

- Gdyby jednak udało nam się zakończyć rozgrywki z medalem, nie ważne z jakiego kruszcu, mógłbym mówić, że jestem spełniony - mówi Brandon Brown, amerykański skrzydłowy Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski: Najważniejsza sprawa to kwestia twojej pozycji na parkiecie.

Brandon Brown: Dlaczego najważniejsza?
[ad=rectangle]
Trener Mariusz Niedbalski widzi cię w roli podkoszowego, tymczasem ty...

- ...grałem na różnych pozycjach w swojej karierze. Najczęściej występowałem jako silny lub niski skrzydłowy, choć grałem także pod koszem. Najchętniej jednak grałem jako czwórka, ponieważ jestem szybszy i bardziej zwinny niż większość zawodników na tej pozycji.

A piątka? Grałeś jako środkowy?

- Rzadko. Nie trzeba być jednak być środkowym, by umieć grać "w pomalowanym" czy tyłem do kosza. Nie znam szczegółów na temat tego, w jaki sposób trener buduje zespół - dowiem się dopiero po przylocie do Polski - ale zagram wszędzie, gdzie mnie potrzebuje.

[b]

[/b]Nie rozmawiałeś z trenerem na temat swojej roli w zespole?

- Rozmawiałem z moim agentem i od niego wiem, że trener chce bym grał wszechstronnie. Wiem też, że trener obejrzał kilka meczów z moim udziałem i rozmawiał z moimi poprzednimi szkoleniowcami, więc wie czego może ode mnie oczekiwać.

Grałeś kilka lat temu w Polsce. Pamiętasz jeszcze ten kilkumeczowy epizod w Kotwicy Kołobrzeg?

- Pamiętam, że to było podczas mojego pierwszego sezonu po lidze uniwersyteckiej. Trafiłem do fajnej ekipy z takimi zawodnikami, jak Darrell Harris czy Omni Smith, ale byłem tam bardzo krótko, więc nie mam żadnych konkretnych wspomnień. Po prostu był taki klub na początku mojej kariery.

Od tamtej pory minęły cztery lata. Byłeś kiedyś blisko podpisania kontraktu w Polsce?

- (śmiejąc się) Nie, nigdy, zawsze próbowałem znaleźć sobie pracę w jakimś cieplejszym miejscu. Jakoś mnie do Polski nie ciągnęło, co oczywiście nie oznacza, że nie cieszę się, że teraz wracam do waszego kraju. Nadal mam tutaj znajomych, jak chociażby wspomniany Darrell Harris. Wiem też, że w ostatnim sezonie grał w Gdyni A.J. Walton.

Walton nadal będzie występował w Polsce, ale Harris - najprawdopodobniej nie. A znasz któregoś ze swoich krajanów z Anwilu? Deontę Vaughna i Chase'a Simona?

- Niestety nie.

Mogłeś zagrać w Turcji, mogłeś także zostać we Francji po udanym sezonie. Dlaczego zdecydowałeś się na Anwil Włocławek.

- Wszystko to sprawka mojego agenta (śmiech).

Agent wybrał za ciebie?

- Nie, nigdy by nie wybrał za mnie. Agent pomaga mi zebrać wszystkie propozycje i dowiaduje się szczegółów na temat każdej z nich. Następnie decydujemy wspólnie jaka decyzja byłaby dla mnie najlepsza w danym momencie kariery. To bardzo wygodne dla mnie. Mogę powiedzieć, że Anwil nie był jednym klubem z Polski, który zaoferował mi kontrakt.
[b]

Które jeszcze wchodziły w grę? [/b]

- Były inne kluby. I tyle powiem. Teraz tylko Anwil ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Podpisałem kontrakt i biało-niebieskie barwy są tymi, które będę przywdziewał w sezonie 2014/2015.

Widziałem kilka twoich meczów. Gdybyś miał wybrać jedno słowo najlepiej charakteryzujące twoją postawę na parkiecie, co by to było?

- Agresywność.

Wielu koszykarzy mówi o sobie, że są agresywni. To nie slogan?

- Zobaczymy w sezonie czy przyznasz mi rację.

Jesteś bardzo pewny siebie.

- Tak mi się wydaje.

Czego oczekujesz po sezonie we Włocławku?

- Dobrej gry. Nie jestem jak LeBron James, by powiedzieć, że przyjeżdżam do klubu dać mistrzostwo. Nie powiem też, że będziemy na drugim, na trzecim, ósmym czy innym miejscu. Nie o to chodzi. Po prostu na to wszystko jest jeszcze za wcześnie. Gdyby jednak udało nam się zakończyć rozgrywki z medalem, nie ważne z jakiego kruszcu, mógłbym mówić, że jestem spełniony.

Grałeś dotychczas w dziewięciu ligach na całym świecie, w trzynastu zespołach. Anwil jest czternasty. Który moment kariery wspominasz najmilej?

- Myślę, że sezon 2012/2013 był dla mnie najlepszy. Grałem wówczas na Cyprze, w zespole, który rywalizował również w EuroChallenge. To było świetne doświadczenie i wielkie wyzwanie, któremu - mam wrażenie - sprostałem.

Trzynaście klubów na liczniku od 2009 roku... Nie za dużo tego? Dlaczego tak często zmieniałeś pracodawców, także w trakcie rozgrywek?

- To bardzo proste. Tam gdzie spędziłem większą część swojej kariery, czyli w Ameryce Południowej, rozgrywki trwają krócej, niż w Europie. Czasami sezon trwa pół roku, czasami cztery miesiące, a czasami jeszcze krócej. Kiedy więc jedne rozgrywki się kończyły, ja po prostu przenosiłem się gdzieś indziej. Chodziło o kwestie finansowe, a także sportowe. Chciałem być w formie.

Jak będzie w sezonie 2014/2015?

- Zdecydowanie przyjeżdżam do Włocławka na cały sezon.

Źródło artykułu: