Gortat i Lampe to samce alfa - rozmowa z Kordianem Korytkiem, byłym reprezentantem Polski
- Mam o tyle zaufanie, że potrafi zmotywować drużynę. Bo sportowo nasza drużyna nie jest w najlepszym momencie, w jakim może być. Mike Taylor potrafi przemówić do zawodników, do ich ambicji i dzięki temu im wychodzi. Brak umiejętności, ogrania czy też trema - oni potrafią to przeskoczyć.
Przepis o Polakach w składzie i na parkiecie pomógł reprezentacji? - Podnosiłem ten temat, kiedy sam miałem problemy z PLK. W Polsce kluby mogły robić wszystko, a zawodnik nie miał praw do niczego. Fajnie, że jest obecnie dyscyplina i wyznaczony budżet dla zawodników. Wcześniej napływ obcokrajowców nie pozwalał młodym zawodnikom w odważny sposób, co podkreślam, wejść do gry. Zresztą spójrzmy na chłopców, którzy zdobyli wicemistrzostwo świata do 17 lat. To był niesamowity wynik, spektakularny sukces. Można powiedzieć, że wtedy byli najlepsi w Europie, bo przegrali z USA. To ja się teraz pytam, gdzie oni są?- Na ten temat najlepiej porozmawiać z Andrzejem Plutą, bo on się doskonale zna na treningu i pracy. Zresztą był trenerem. Ja też swoje widziałem. Myślę, że w tym elemencie mamy wiele do poprawy. Niektórym zawodnikom wydaje się, że są prawdziwymi graczami, a jak przyjdzie konfrontacji z kimkolwiek w Europie czy na świecie, to wychodzi różnica.
Czyli mamy problem ze szkoleniem? Wprowadzono u nas przepis o dwóch Polakach, ale też o młodzieżowcach na parkiecie, z którego ostatecznie się wycofano.
- Domu nie buduje się od dachu. Wszyscy o tym mówią, ale jakoś nikt tego nie rozumie. Chodzi o budowanie mentalności zwycięzcy. Trzeba wpajać młodym ludziom ich sens działania. Pamiętam, jak byłem we władzach w klubie w Rybniku. Młodzi chłopacy, bodaj 14-latkowie, zakwalifikowali się do finałów mistrzostw Polski. Tymczasem był problem, bo okazało się, że w mieście nie ma pieniędzy na wyjazd. Dopiero po naciskach, rozmowach mogli pojechać na mistrzostwa. Zajęli wtedy siódme miejsce. Dla mnie to zaskakujące, że w mieście, które ma 700 milionów budżetu, zastanawiamy się, czy znajdą się pieniądze na wyjazd. W końcu się znalazły, ale to dla mnie niewiarygodne. A dla nich mógł to być najlepszy wynik w karierze. Poza tym sport to najlepsza kuźnia charakteru.
Trzeba wreszcie postawić na pracę u podstaw?
- Każdy mówi, jak to zrobić, jak to zmienić, ale nikt z tym nic nie robi. Tacy Serbowie czy Chorwaci nie rodzą się z większymi umiejętnościami. Nie przeważają fizycznie, czy nie rodzą się po prostu lepsi. Z ich strony jednak bardzo ambitnie się podchodzi do koszykówki. Pamiętam, jak miałem trenera z byłej Jugosławii. Miał różne jedne bardziej, drugie mniej kontrowersyjne metody pracy. Wtedy były one dla mnie trudne do przyjęcia. Tyle że u niego wyróżniało się to, że nie było półśrodków. Na każdym polu. Sport to są tak naprawdę trzy rzeczy - trening, odpoczynek i jedzenie. Jeżeli jeden z nich zawalisz, to jest do dupy. Jeśli chcesz być na najwyższym poziomie, to musisz nad wszystkimi pracować. Jeżeli dwa robisz dobrze, a jedno nie, to jest źle. Trzeba trafić do mentalności zawodników i powiedzieć im, że trening to nie jest tylko zabawa. To budowanie pewnej pozycji - umiejętności i kształtowanie charakteru.