Chase Simon wyszedł z cienia? Mecz w Toruniu dobrym prognostykiem

Chase Simon zdobył 20 punktów w meczu przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń, co było dość niespodziewane, biorąc pod uwagę okres przygotowawczy. Czy koszykarz wreszcie zacznie grać na miarę możliwości?

W okresie przygotowawczym styl gry Chase'a Simona pozostawiał wiele do życzenia. Bierność Amerykanina tłumaczono z początku stresem spowodowanym try-outem. Tak przynajmniej było, gdy Anwil Włocławek rywalizował przeciwko Astorii Bydgoszcz w pierwszym sparingu, a były zawodnik Jeziora wypadł bardzo przeciętnie.
[ad=rectangle]
Try-out koszykarza jednak minął, a forma stanęła w miejscu. Simon pozostawał pasywny w ataku, całkowicie schowany za plecami koszykarzy bardziej efektownych (Brandon Brown) lub mających częściej piłkę w rękach (Arvydas Eitutavicius, Deonta Vaughn), co przekładało się na jego grę w defensywie. Koszykarz "wybuchł" jedynie w meczu z Treflem Sopot (77:68), gdy nie tylko otrzymał więcej minut (33), ale i inną rolę (grę jako typowy niski skrzydłowy, a nie rzucający obrońca).

Efekt? Druga strzelba drużyny, 21 punktów na przyzwoitej skuteczności (8/15 z gry, w tym 2/4 za trzy), trzy zbiórki, trzy przechwyty, asysta i tylko jedna strata.

- Otrzymałem więcej minut jako niski skrzydłowy i mogłem grać to, do czego jestem przyzwyczajony w ostatnich latach. Między obrońcami i wysokimi zawodnikami. Dodatkowo moi koledzy pozwolili mi biegać do kontr. Graliśmy dobrze na zbiórce, nieźle w obronie, co ułatwiało nam tranzycję, łatwo przechodziliśmy do ataku - tłumaczył wówczas Amerykanin.

Problem w tym, że ówczesny występ był tylko pojedynczym wystrzałem. Simon radził sobie co prawda coraz lepiej i momentami wydawało się, że wyeliminował największą bolączkę z początku okresu przygotowawczego - słabą decyzyjność - lecz nadal nie grał na miarę potencjału. Na turnieju w Kutnie w dwóch meczach zdobył łącznie 16 oczek i pięć asyst, zaś podczas Kasztelan Basketball Cup miał 20 oczek, 10 zbiórek i trzy asysty. Liczby bardzo solidne jak na rolę playera, ale jak na jednego z liderów? Pytanie retoryczne...
[i]

Efektowny blok Chase'a Simona w meczu z Polskim Cukrem
Efektowny blok Chase'a Simona w meczu z Polskim Cukrem

[/i]Kiedy więc przyszedł czas pierwszego meczu ligowego, trener Polskiego Cukru, Milija Bogicević, mówił tak: - Najważniejszy jest tercet Seid Hajrić - Brandon Brown - Arvydas Eitutavicius. Oni są najgroźniejsi i jeśli pozwoli się im złapać rytm, to są w stanie poprowadzić Anwil do zwycięstwa nad każdym rywalem.

Nie bez przyczyny Serb nie wymienił byłego gracza Jeziora, lecz szybko musiał zrewidować swoje poglądy, gdy koszykarz zdobył pierwsze 10 oczek Anwilu, a w całej pierwszej kwarcie rzucił 13 z 28 punktów zespołu. Po dwóch odsłonach miał na swoim koncie ogółem 18 oczek (na 46 drużyny).

25-letni skrzydłowy przeszedł przemianę, która nastąpiła wraz z pierwszą akcją spotkania. Seid Hajrić zebrał piłkę w ataku, podał do Amerykanina, a ten przymierzył z dystansu. Pewnie, automatycznie, bez zbędnego myślenia. Potem były kolejne punkty i kolejne. Do przerwy Simon trafił sześć z siedmiu prób z gry, pierwszy rzut pudłując dopiero w 19. minucie. Szkoda tym samym, że trener Mariusz Niedbalski postanowił oszczędzić siły zawodnika w trzeciej kwarcie i nie wprowadził go do gry od początku. Zmieniając Eitutaviciusa w 26. minucie meczu, zawodnik zatracił gdzieś swoją płynność w grze i do kosza trafił tylko raz - w ostatniej akcji spotkania.

Anwil przegrał ostatecznie 74:85, a komentarz koszykarza mógł być tylko jeden: - Polski Cukier zdominował nas w walce na tablicach. Byli w tym elemencie zdecydowanie skuteczniejsi i to wpłynęło na ostateczny wynik. My popełniliśmy zbyt dużo strat, więc gospodarze bardzo często mogli uruchamiać kontry, a dodatkowo, dzięki zbiórkom często ponawiali akcje - podsumował Amerykanin, który był jednym z dwóch koszykarzy Anwilu, mogących po ostatniej syrenie spojrzeć w lustro.

Pytanie brzmi: czy to tylko ponownie jednorazowy wyskok gracza, uwarunkowany słabszą postawą kilku innych zawodników, czy może jednak początek stabilnej formy i odnalezienie własnego miejsca w zespole?

W rozmowach przed sezonem trener Niedbalski często powtarzał, że na uruchomienie Simona przyjdzie czas. Być może zatem ten czas nadszedł właśnie wraz z rozpoczęciem ligi i jeśli tak, to jest to tylko dobry znak dla Rottweilerów. Mający pewność siebie i nieschowany za plecami innych graczy, 25-latek może być nie tylko ważnym elementem ofensywy, ale również wymiernie pomóc w obronie, w której jest w stanie bronić skutecznie zarówno skrzydłowych, jak i niższych zawodników. Takjak to było w starciu z Polskim Cukrem, gdy kryty przez niego LaMarshall Corbett trafił ledwie trzy z ośmiu prób z gry w pierwszej połowie meczu.

Komentarze (0)