Niesamowita dyspozycja Steve'a Burtta dała zielonogórzanom zwycięstwo w niedzielnym spotkaniu z MKS Dąbrowa Górnicza. Gdyby jednak nie popisy strzeleckie Amerykanina, to wicemistrz Polski miałby spore problemy z ekipą Wojciecha Wieczorka. Goście postawili mocny opór drużynie z Winnego Grodu.
- Uważam, że zagraliśmy na przyzwoitym poziomie i udało nam się grać swoją koszykówkę dłużej niż w meczu z Treflem, dlatego też przez wiele minut na parkiecie byliśmy blisko Stelmetu - podkreśla Marcin Piechowicz, który w niedzielnym spotkaniu zdobył 13 punktów.
[ad=rectangle]
Po meczu trener Wieczorek mówił, że jego ekipie w najważniejszych fragmentach spotkania zabrakło wyrachowania i "zimnej głowy". Piechowicz mówi z kolei o niewykorzystanych szansach.
- Zgadzam się ze słowami trenera. Uważam, że Stelmet zlekceważył nas i chciał wygrać ten mecz jak najmniejszym nakładem sił, co mogło ich pogrążyć. Gdyby w końcówce wpadło parę rzutów więcej, moglibyśmy bardziej postraszyć rywali. Na nasze nieszczęście Stelmet wykorzystywał wszystkie akcje, a gdy nie trafiał zbierał i dobijał. My nie wykorzystywaliśmy swoich sytuacji - przyznaje 21-letni rozgrywający MKS Dąbrowa Górnicza.
Beniaminek ma na swoim koncie dwie porażki, ale pokazał się z całkiem niezłej strony. W meczach z Treflem oraz ze Stelmetem mocno postawił się faworytom.
- Nie możemy być zadowoleni, ponieważ odnieśliśmy dwie porażki, ale możemy być optymistami z racji tego, że ten ostatni mecz był lepszy w naszym wykonaniu niż mecz z Treflem. Miejmy nadzieję, że następny będzie jeszcze lepszy i odniesiemy zwycięstwo - zauważa Piechowicz.