Wizards wygrali po dogrywce, 14 punktów Marcina Gortata

East News
East News

Świetny początek nowych rozgrywek notują Washington Wizards. Drużyna ze stolicy Stanów Zjednoczonych wygrała już czwarty mecz z rzędu!

Choć może nie był to koncert w wykonaniu Marcina Gortata, Polak rozegrał poprawne zawody. Łodzianin spędził na placu boju blisko 39 minut, zdobywając w tym czasie 14 punktów. Podkoszowy Washington Wizards przestrzelił sześć rzutów z pola, co świadczy o jego problemach w ofensywie, ale słabszą dyspozycję strzelecką nadrabiał po drugiej stronie parkietu. 30-latek miał jeszcze 10 zbiórek i dwa bloki, notując 2. double-double w sezonie 2014/2015.
[ad=rectangle]
Pojedynek Wizards z Pacers okazał się emocjonującym thrillerem z happy-endem dla tych pierwszych. Gospodarzy z Indianapolis przed porażką w regulaminowym czasie gry uratował Donald Sloan, który popisał się skuteczną akcją na niespełna 7 sekund przed końcową syreną.

W dogrywce stołeczni nie dali już sobie odebrać końcowego sukcesu, chociaż Pacers mieli ku temu okazję. W ostatnim posiadaniu dobrze spisała się defensywa Wizards, odcinając od podania strzelca trzypunktowego, Chrisa Copelanda. W efekcie rzut zza łuku oddał Roy Hibbert, co z góry skazane było na niepowodzenie. - Piłka przyszła do mnie, więc musiałem oddać rzut. To nie jest moja mocna strona - mówił po meczu zawiedziony center, który w całej swojej karierze trafił 6 na 21 oddanych trójek.

Zespół z Indianapolis po pięciu spotkaniach legitymuje się bilansem 1-4. Dla organizacji pod batutą Larry'ego Birda jest to najgorszy początek rozgrywek od 1990 roku. - Nie mogę się doczekać, aż wszyscy będą zdrowi - dodał Hibbert. W środę na nic zdało się nawet 31 punktów Donalda Sloana czy 19 oczek wspominanego wyżej Copelanda.

Wizards do czwartego zwycięstwa z rzędu poprowadził John Wall. Szybki jak strzał rozgrywający zaaplikował oponentom 31 punktów, a ponadto miał jeszcze 10 asyst i 6 zbiórek. Ze słabszej strony zaprezentowali się rezerwowi oraz Paul Pierce (3/15 z gry), ale w tym przypadku nie okazało się to brzemienne w skutkach. 16 oczek dodał jeszcze zastępujący w pierwszej piątce kontuzjowanego Bradleya Beala Garrett Temple.

Washington Wizards - Indiana Pacers 96:94 (24:24, 22:17, 20:20, 18:23, d. 12:10)
(Wall 31, Temple 16 Gortat 14 - Sloan 31, Copeland 19, Hill 14)

Komentarze (2)
avatar
themon31
6.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ogladalem i Wizards przez nonszalancje w grze prawie przegrali ten mecz,spokojnie prowadzili i kontrolowali gre i to ich uspilo.Copeland a szczegolnie Sloan w Indianie trafiali z dystansu i po Czytaj całość
avatar
marulek
6.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety, nie oglądałem meczu, ale patrząc na statystyki, mecz chyba nie powalał, skuteczność obu zespołów taka, że chyba nie ma co Marcina obwiniać za 4/10...może kolejny mecz z Indianą uda si Czytaj całość