Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. X

W sezonie 1969/70 Wilt zdążył się wprawdzie wykurować na play-off's, ale Lakersi w finale nie sprostali New York Knicks, przegrywając serię 3-4. W następnych zmaganiach gracze z LA również zawiedli.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Kolejnymi pogromcami ekipy z "Miasta Aniołów" okazali się Milwaukee Bucks napędzani przez Oscara Robertsona oraz Lewa Alcindora, który rok później w związku z przejściem na islam zmienił nazwisko na Kareem Abdul-Jabbar. Gwoździem do trumny Jeziorowców znów okazała się kontuzja jednego z trójki najważniejszych graczy - Elgina Baylora. Kariera znakomitego skrzydłowego z powodu urazu ścięgna Achillesa dosłownie zawisła na włosku.

Podczas rozgrywek 1970/71 "EB" pojawił się na parkiecie w zaledwie dwóch meczach, ale jako kapitan cały czas był obecny przy drużynie. Swego czasu zaczął nawet nazywać Wilta Chamberlaina "Wielkim Stęchłym" i jako jedyny w zespole miał do tego prawo. Ksywka ta przylgnęła do koszykarza rodem z Filadelfii ze względu na jego... specyficzne podejście do higieny. "Szczudło" bardzo się pocił w trakcie gry, dlatego już po drugiej kwarcie przebierał się od stóp do głów. Po zakończeniu spotkania zostawiał jednak wszystkie ciuchy w torbie i zakładał je na siebie przed kolejnym starciem. Po końcowej syrenie brał szybki prysznic lub pożyczał tylko od kogoś dezodorant i wybiegał na dwór. Nietrudno więc się domyślić, że czasem nie pachniał zbyt przyjemnie.

Wilt Chamberlain zawsze marzył o sukcesach w sporcie innym niż koszykówka, gdyż chciał udowodnić wszystkim niedowiarkom, że warunki fizyczne to nie wszystko, a ważny jest również talent. "Dippy" przed przybyciem do NBA był świetnym lekkoatletą, ale przepisy MKOl-u nie pozwoliły mu na czynny udział w igrzyskach olimpijskich. Swego czasu przebąkiwał również coś o chęci spróbowania swoich sił w futbolu amerykańskim, lecz plany te także spełzły na niczym. Wreszcie w 1967 roku pojawiła się perspektywa pojedynku bokserskiego z... Muhammadem Alim! Niestety nic z tego nie wyszło, gdyż najsłynniejszy pięściarz w dziejach za odmowę służby wojskowej został skazany na trzy i pół roku więzienia w zawieszeniu, co wykluczyło go na ten czas z uprawiania zawodowego boksu. W 1971 roku, po zakończeniu kary Alego, temat starcia koszykarza z pięściarzem jednak powrócił. - Życie opiera się na stawianiu czoła wyzwaniom, a to jedno z wielu wyzwań - mówił Wilt o perspektywie skrzyżowania rękawic z byłym mistrzem świata wagi ciężkiej. - Walka z Muhammadem Alim byłaby okazją do udowodnienia, że potrafię zrobić coś, o co nikt by mnie nie podejrzewał oraz jestem w stanie pokonać kogoś w jego koronnej dyscyplinie. W lutym podpisano wstępne porozumienie i ustalono termin starcia na 26 lipca 1971 roku. Wilt miał trenować pod okiem słynnego coacha, Cusa D’Amato, który uważał, że środkowy Lakersów ma całkiem spore szanse na wygraną. Do zgarnięcia była naprawdę niezła kasa - gaża Chamberlaina została ustalona na pięćset tysięcy dolarów lub dwadzieścia pięć procent przychodów brutto, jeśli odsetek ten byłby wyższy niż ta suma. Ali miał natomiast zarobić prawie dwa razy tyle. Choć otoczenie "Szczudła" klepało koszykarza po plecach i twierdziło na łamach mediów, iż jest on w stanie stawić czoła legendzie pięściarstwa, to eksperci mieli swoje własne zdanie na ten temat. - To okrutny żart z boksu - skwitował Bill Brennan, prezes WBA. Na 22 kwietnia ustalono uroczyste podpisanie kontraktu na walkę oraz konferencję prasową na stadionie Astrodome w Houston. W dniu parafowania umowy wybuchł spór o finanse, gdyż Wilt cały czas żył ze świadomością, że gwarantowane pięćset tysięcy "zielonych" to suma netto, a nie brutto. Następnie koszykarz odbył rozmowę ze swoim doradcą - Alvinem Levittem. - Powiedziałem mu: "jesteś najsilniejszym człowiekiem na świecie, ale nie jesteś wojownikiem" - wspomina mężczyzna. - "Chciałbym, żebyś jeszcze się nad tym zastanowił. Ali może cię zabić i ja wcale nie żartuję". Niedługo później promotor walki, Jack O’Connell, ogłosił że starcie gigantów nie dojdzie do skutku w zaplanowanym terminie. Przed startem kampanii 1971/72 stanowisko szkoleniowca Los Angeles Lakers objął Bill Sharman - czterokrotny mistrz NBA w barwach Boston Celtics. - Wilt w wielu aspektach zachowywał się jak dziecko - opowiada Jim McMillan, kumpel "Szczudła" z teamu Jeziorowców. - Dzieciaki wiercą ci dziurę w brzuchu aż ulegniesz i on dokładnie taki był. Lubił sprawdzać jak daleko może się posunąć. Joe Mullaney to jeden z najmilszych gości jakich spotkałem w swoim życiu, lecz miał problemy z utemperowaniem gwiazd. Bill Sharman przyszedł z zupełnie inną reputacją, a także posiadał wyjątkowe zdolności interpersonalne. Potrafił przekonać Wilta, że robiąc coś w określony sposób może przynieść korzyść całemu zespołowi. "Dippy" zawsze lubił stawiać na swoim i wprowadzał swoje własne reguły, gdy dołączał do jakiejś grupy. Przed jego przybyciem wszyscy gracze Lakersów podczas spotkań wyjazdowych zakwaterowani byli w pokojach dwuosobowych. Chamberlainowi jednak się to nie podobało i za każdym razem wnioskował o "jedynkę". Z czasem włodarze klubu umożliwili nocowanie w prywatnym pokoju każdemu zawodnikowi, choć musiał on z własnej kieszeni pokryć różnicę w cenie. "Szczudło" przyczynił się również do tego, że w przypadku podróży lotniczej cała drużyna otrzymywała miejsca w pierwszej klasie. - On zawsze mówił to co myślał - wspomina Gail Goodrich, kompan Wilta z zespołu Jeziorowców. - I jak tak się głębiej nad tym zastanowić, to jego roszczenia nigdy nie były bezzasadne.
© New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons © New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons
O sile Los Angeles Lakers w sezonie 1971/72 miało decydować trzech weteranów: trzydziestopięcioletni Wilt Chamberlain, o dwa lata starszy od niego Elgin Baylor oraz o dwie wiosny młodszy od tego pierwszego Jerry West. Nowy coach wprowadził nowe zasady, a główną był krótki, poranny trening w dniu meczu. "Dippy" nie lubił wcześnie wstawać, ale szkoleniowiec przekonał go, żeby chociaż spróbował wdrożyć się w nowy system. Ze względu na respekt do dokonań Sharmana, Wilt nie odmówił i nigdy tego nie żałował. Elginowi Baylorowi odnowił się uraz ścięgna Achillesa, więc po dziewięciu występach doświadczony gracz był zmuszony zakończyć swoją bogatą karierę. W związku z tym nowym kapitanem Jeziorowców został Chamberlain, do niedawna uważany przecież za największego indywidualistę ligi. Propozycję objęcia przywództwa w grupie otrzymał również Jerry West, lecz odmówił argumentując, że chce się skupić na grze, a Wilt sprawdzi się w tej roli lepiej od niego.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×