Od początku sezonu było niemal jasne, że Jezioro Tarnobrzeg będzie miało bardzo ograniczone możliwości kadrowe. O ile niemal całą pierwszą rundę zawodników omijały urazy, to w pod koniec grudnia sytuacja się zmieniła. Z jednej strony na Podkarpaciu wielu zawodników może się wybić i zdobywać cenne doświadczenie grając bardzo dużo na parkietach ekstraklasy, ale jest to też spore obciążenie fizycznie, które w w ostatnich tygodniach coraz bardziej doskwiera podopiecznym Zbigniewa Pyszniaka.
[ad=rectangle]
- To jest jakieś szaleństwo. Znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej sytuacji, ale w każdym starciu dajemy z siebie 100 procent i chcemy walczyć. Tak naprawdę nie wiem jak my to robimy, zostaje podziękować Bogu, że daje nam taką energię - mówi Craig Williams.
Potężnie zbudowany Amerykanin okazał się bardzo dobrym transferem. Mimo iż jeszcze kilka miesięcy temu grał w drugiej lidze cypryjskiej, to świetnie dopasował się do stylu gry Jeziora i rywalizacji w TBL. - To definitywnie jest dla mnie awans sportowy. Gra w Polsce to dla mnie wyższy poziom i bardzo się cieszę, że dostałem taką szansę. Chcę grać coraz lepiej i stopniowo podnosić swoje umiejętności - dodaje mierzący 206 cm podkoszowy.
Dużym atutem Williamsa mimo gry na pozycji centra jest świetny rzut z dystansu. 25-letni koszykarz regularnie trafia zza łuku i czyni to z bardzo dużą jak na podkoszowego, bo aż 40 procentową skutecznością. Gracz Jeziora co mecz daje swojemu zespołowi 15,9 punktu i 6,6 zbiórki i jest niewątpliwie jednym z liderów. - W Polsce gra jest bardzo fizyczna, teraz to wiem. Czasem nie rozumiem dlaczego sędziowie nie używają gwizdka? Trzeba twardo walczyć. Nie ma zespołu, który wiedziałby przed meczem, że na pewno wygra - tłumaczy Amerykanin.
Kolejnym rywalem tarnobrzeżan będzie jednak PGE Turów i wydaje się, że akurat w tym starciu gracze Jeziora mają iluzoryczne szansę na odniesienie dobrego wyniku. Ostatnia wygrana z Polpharmą pokazała jednak, że ekipę z Podkarpacia stać na walkę i po powrocie kontuzjowanych graczy może rywalizować o wygraną z wieloma zespołami. Czy pokonanie Farmaceutów w niesamowitych okolicznościach doda Jeziorowcom wiatru w żagle?
- Wiem, że powinniśmy w tym ostatnim spotkaniu bronić lepiej. Graliśmy w siedmiu i naprawdę było ciężko, ale daliśmy z siebie naprawdę bardzo dużo, by wygrać i się przełamać. Nie byliśmy tylko grupą ludzi, a staliśmy się jednością. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu - przyznaje Craig Williams.