Jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku dziewiętnastej kolejki okazało się, że ACK UTH Rosa będzie musiała radzić sobie bez Filipa Zegzuły. Rzucający doznał bowiem kontuzji lewego stawu kolanowego i mecz ze Zniczem Basket oglądał jedynie w roli widza. - Według wstępnych badań i konsultacji lekarskich, doszło do pęknięcia tylnego rogu łąkotki przyśrodkowej. Konieczny jest zabieg artroskopii, mający na celu usunięcie uszkodzonej części - poinformował Marcin Babut, trener odnowy biologicznej. - Dla potwierdzenia diagnozy Filip przejdzie jeszcze badanie rezonansem magnetycznym, a później zabieg i na końcu rehabilitację - dodał.
[ad=rectangle]
Nie wiadomo dokładnie, kiedy 20-latek powróci do gry. Niemniej jednak, bardzo żałował tego, że nie mógł pomóc kolegom w niedzielnym spotkaniu. - Przychodząc na halę bez torby czułem się bardzo źle. Mecz oglądałem z trudem, wiedząc, że nie mogę pomóc chłopakom z drużyny - przyznał.
W początkowych dwudziestu minutach radomianie toczyli wyrównany bój z pruszkowianami, prowadząc minimalnie (31:30) przy zejściu do szatni. - W pierwszej połowie nasza gra wyglądała przyzwoicie. Pomimo kilku błędów, utrzymywaliśmy małą przewagę - zwrócił uwagę największy nieobecny w tym starciu.
Po zmianie stron na parkiecie istniała właściwie tylko jedna drużyna. - W drugiej połowie Pruszków nam "odjechał" i niestety nie udało się go dogonić. Myślę, że zagraliśmy zbyt mało agresywnie, szwankowała nasza obrona i komunikacja. Pruszków to bezlitośnie wykorzystał - zaznaczył Zegzuła.
W najbliższej kolejce UTH Rosa zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, które ograła w pierwszej rundzie 103:85. - Następny mecz mamy z bardzo doświadczoną drużyną i takie błędy nie mogą nam się zdarzać - zakończył obwodowy.