Takie zwycięstwa bardzo budują - rozmowa z Przemysławem Zamojskim, graczem Stelmetu Zielona Góra

- Takie zwycięstwa cementują drużynę w jedną całość, jeszcze bardziej "podkręcają" chemię w drużynie - mówi nam Przemysław Zamojski, MVP finału Pucharu Polski.

Karol Wasiek: Zdobyliście Puchar Polski, ale mecz finałowy do łatwych nie należał...

Przemysław Zamojski: To prawda. Po dwóch kwartach przegrywaliśmy różnicą ośmiu punktów, ale dobrze, że się zmobilizowaliśmy i wyszliśmy na drugą połowę agresywnie usposobieni. Dość szybko odrobiliśmy straty, a jeszcze w trakcie trzeciej kwarty wyszliśmy na prowadzenie. To dało nam duży impuls do tego, żeby zwycięsko zakończyć to spotkanie.

Widziałem, że na przerwę trener Saso Filipovski schodził bardzo zdenerwowany. W szatni było gorąco po tych 20 minutach?

- Może wyglądał nerwowo, ale zawsze tłumaczy nam bardzo spokojnie. Powiedział, że mamy grać swoją koszykówkę. Apelował o "podkręcenie" tempa w defensywie, bo ona nieco szwankowała. Radomianie mieli nieco za dużo otwartych pozycji. Nie wracaliśmy dobrze do obrony, co Rosa skrzętnie wykorzystywała. W drugiej połowie już tego nie było, ponieważ ich mocno przycisnęliśmy i mieli spore problemy z organizacją gry.

[ad=rectangle]

Ten mecz to chyba idealny przykład na to, że ławce Stelmetu siedzą bardzo wartościowi zawodnicy, którzy potrafią pociągnąć drużynę do lepszej gry...

- Mamy kompletną i bardzo wyrównaną drużynę. Każdy zawodnik, który jest parkiecie, daje dużo energii dla zespołu, "ciągnie" tę ekipę po obu stronach parkietu. Wszyscy się wzajemnie uzupełniają i ten fakt nas bardzo cieszy.

Wydawało się, że to Russell Robinson zgarnie statuetkę MVP, a tymczasem nagroda powędrowała w twoje ręce...

- Tak się ułożył mecz, że pod koniec czwartej kwarty więcej piłek dotarło do mnie. Cieszę się, że koledzy mi zaufali. Co do samej nagrody, to ona na pewno satysfakcjonuje, ale najważniejsze jest to, iż puchar jedzie do Zielonej Góry. Osobiście cieszę się z tego, że wszystko działo się w Gdyni. Mam duży sentyment do tego miejsca, na trybunach dopingowało mnie sporo znajomych.

Takie zwycięstwo chyba bardzo buduje w kontekście przyszłych wydarzeń na parkietach Tauron Basket Ligi...

- Oczywiście, że tak. Ten turniej kosztował nas bardzo wiele energii, ale nie ma co ukrywać, że takie zwycięstwa cementują drużynę w jedną całość, jeszcze bardziej "podkręcają" chemię w drużynie.

Przemysław Zamojski: Jesteśmy kompletną drużyną
Przemysław Zamojski: Jesteśmy kompletną drużyną

Wiem, że w swojej kolekcji nie miałeś jeszcze Pucharu Polski. Jak smakuje takie zwycięstwo? Tak samo jak przy mistrzostwie Polski?

- Bardzo dobrze smakuje. Nie ukrywam, że przed meczem wszyscy bardzo chcieliśmy tego osiągnąć. Mobilizacja w drużynie było bardzo duża i cieszymy się z faktu, że udało się to zrealizować. W szatni po meczu było kilka chwil radości, miłe słowa od właściciela klubu.

Odchodząc od wydarzeń pucharowych, wiem, że twój kontrakt z zespołem z Zielonej Góry kończy się wraz z zakończeniem tego sezonu. Czy wiążesz przyszłość ze Stelmetem na dłużej?

- Oczywiście, że wiążę, ale na tę chwilę koncentruję się na rozgrywkach ligowych. Chcę z tą drużyną wywalczyć mistrzostwo Polski i aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość, jeśli chodzi o sprawy kontraktowe. Mam kontrakt do końca czerwca. Zobaczymy, co będzie w przyszłości.

Komentarze (0)