Jakub Dłoniak: W Toruniu mieliśmy zbyt dużo strat

Nadal trwa wyjazdowy kryzys wrocławian. W sobotę w Toruniu koszykarze Śląska nie potrafili w nerwowej końcówce przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Nadal trwa wyjazdowa niemoc wrocławskiego zespołu. W minionych sześciu kolejkach WKS Śląsk wygrywał tylko we własnej hali. Natomiast najbardziej utytułowany polski klub na parkiecie rywala po raz ostatni ze zwycięstwa mógł się cieszyć 18 stycznia. Wówczas podopieczni Emila Rajkovića pokonali na wyjeździe King Wilki Morskie Szczecin 86:68. I od tego czasu w trzech kolejnych potyczkach poza domem górą zawsze byli rywale ekipy z Dolnego Śląska.

[ad=rectangle]
W Toruniu do szczęścia zabrakło niewiele. W końcówce rzut z dystansu Rodericka Trice na remis nie znalazł drogi do kosza i ostatecznie Polski Cukier po dramatycznym pojedynku triumfował 66:63. - Na pewno ta porażka mocno nas zabolała. Mieliśmy swoje szanse na wygranie tego spotkania. Moim zdaniem o stracie punktów zadecydował brak skuteczności w rzutach za trzy oraz skomasowana defensywa toruńskiej drużyny - powiedział w rozmowie ze SportweFakty.pl skrzydłowy gości Jakub Dłoniak.

Głównym problemem obu drużyn były też szybko tracone piłki, ale szybciej nerwy opanowali torunianie, którzy minimalnie prowadzili przez większą część sobotniej rywalizacji. - My nie mogliśmy sobie poradzić z tą dobrą defensywą graczy Polskiego Cukru Toruń. Na dodatek popełniliśmy w decydujących momentach zbyt wiele strat i to przełożyło się na końcowy rezultat. Ponadto w ostatniej akcji mogliśmy doprowadzić do dogrywki. Jednak piłka nie znalazła drogi do kosza - smucił się dalej Dłoniak.

Śląsk co prawda może być już spokojny o awans do play-off, jednak pierwsza trójka wyraźnie uciekła wrocławianom. Ile zwycięstw potrzebują jeszcze byli mistrzowie Polski, aby nie wypaść z czołówki tabeli? - Spokojnie, jeszcze zostało kilka kolejek do zakończenia rundy zasadniczej i na pewno nie powiedzieliśmy w tej rywalizacji ostatniego słowa - zakończył Dłoniak.

Komentarze (0)