Zespół Polfarmexu Kutno dzielnie walczył z Treflem Sopot w ostatniej kolejce, ale ostatecznie musiał uznać wyższość rywali. W trzeciej kwarcie goście zbudowali kilkupunktowe prowadzenie, wpędzając sopocian w duże kłopoty. Polfarmex prowadził już 67:59, ale wówczas coś zacięło się w grze beniaminka z Kutna...
- Myślę, że ten mecz mógł podobać się kibicom. To była zacięta walka o play-offy. Krew się lała, były serie różnych widowiskowych akcji, trójki, wsady. Szkoda, że z tego pojedynku nie wyszliśmy zwycięsko - podkreśla Grzegorz Grochowski, rozgrywający Polfarmexu Kutno.
[ad=rectangle]
Dużym problemem Polfarmexu jest fakt, że beniaminek w tym meczu stracił swojego lidera - Kwamaina Mitchella, który w tym sezonie do gry już nie wróci.
Sopocianie odskoczyli Polfarmexowi na jeden punkt przewagi w tabeli, ale w Kutnie wierzą jeszcze w awans do play-offów. Beniaminka czekają jednak w najbliższym czasie trudne spotkania - u siebie ze Stelmetem Zielona Góra i na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk.
- Można cały czas walczyć o play-offy. Nie składamy broni po meczu z Treflem. Nie odpuszczamy. Gramy dalej. To nie jest tak, że sezon się już zakończył. Depczemy po piętach Treflowi - zaznacza Grochowski, który jest zdania, że jego zespół prezentuje się znacznie lepiej niż w ostatnich miesiącach.
- Uważam, że wyglądamy całkiem nieźle, znacznie lepiej niż miesiąc, czy półtora miesiąca temu. Wówczas graliśmy bardzo słabo. Mieliśmy kryzys, ale chyba jak każdy zespół w lidze. Teraz wygląda to już lepiej, jesteśmy zgrani. Gramy zdecydowanie lepiej w defensywie - przyznaje zawodnik z Kutna.