Obie drużyny w ostatnich tygodniach prezentują się fatalnie. Ostatnie w tabeli Jezioro Tarnobrzeg przystąpiło do sobotniego starcia z serią sześciu porażek z rzędu. Niewiele lepiej spisuje się Anwil, który potrafił raz pozytywnie zaskoczyć i pokonać PGE Turów Zgorzelec. Atmosfera w zespole z Włocławka jest jednak zdecydowanie daleka od ideału.
[ad=rectangle]
Od początku meczu drużyny ewidentnie zapominały o obronie. Pod koszem rządzili jednak podopieczni trenera Zbigniewa Pyszniaka, którzy w pierwszej kwarcie przejęli kontrolę nad spotkaniem. W zespole z Podkarpacia imponowali Amerykanie: Craig Williams oraz Josh Miller, którzy byli motorem napędowym gospodarzy. Pewnym punktem miejscowych był również Daniel Wall.
Grę Anwilu kreował natomiast Deonta Vaughn, który do przerwy rzucił 11 oczek. Z polskich zawodników zdecydowanie wyróżniał się Grzegorz Surmacz, który dwoił się i troił. W trakcie trzeciej kwarty pozytywny impuls swojej drużynie dał z kolei doświadczony Konrad Wysocki.
Kibice w Tarnobrzegu z pewnością nie mogli narzekać na emocje. Ich pupile dzielnie walczyli o przerwanie fatalnej passy, która mocno ciążyła na zespole. Osłabiony kadrowo Anwil był jednak trudnym rywalem dla gospodarzy, którzy przed meczem stawiani byli w roli faworyta.
O zwycięstwie Jeziora zdecydowała z pewnością skuteczna gra pod obiema tablicami. Koszykarze Zbigiewa Pyszniaka trafili również o cztery "trójki" więcej od rywali. Tryumf ekipy z Podkarpacia nie byłby możliwy bez Craiga Williamsa, który zanotował kolejne double-double w tym sezonie.
Jezioro Tarnobrzeg - Anwil Włocławek 83:75 (24:18, 20:23, 22:17, 17:17)
Jezioro: Williams 23, Miller 21, Wysocki 13, Patoka 11, Wall 11, Wojdyr 4, Młynarski 0, Morawiec 0.
Anwil: Wysocki 18, Witliński 15, Vaughn 14, Surmacz 11, Kovacević 9, Simon 8, Krajniewski 0, Raczyński 0.
Bardzo smutne miasto (jakby nie patrzeć).