Artego Bydgoszcz walczy o każdą piłkę. "Dla takich kibiców warto"

Artego Bydgoszcz przegrało finałowy pojedynek z Wisłą Can-Pack Kraków, ale nie ma powodów do wstydu. Podopieczne Tomasza Herkta były równorzędnym rywalem dla faworyzowanej Białej Gwiazdy.

Koszykarki Artego Bydgoszcz praktycznie przez całe spotkanie toczyły wyrównany bój z Wisłą Can Pack Kraków. W początkowej fazie meczu to bydgoszczanki miały inicjatywę. - Jestem dumna z mojej drużyny, że podjęłyśmy walkę. Postawiliśmy twarde warunki tak silnej ekipie jak Wisła Can-Pack Kraków. Będziemy dalej tak walczyć o każdą piłkę. Dla takich fanów warto walczyć, którzy są z nami i wspierają nas. Tak samo będzie w czwartym meczu - powiedziała tuż po zakończeniu spotkania Martyna Koc.
[ad=rectangle]
Piątkowy pojedynek oglądany był przez około 4000 osób. Gospodynie musiały uznać wyższość rywala, ale spotkanie było bardzo wyrównane. - Muszę przyznać, że w krótkim czasie udało się zbudować produkt, który chce być oglądany. Oprawa, która przygotował menedżer klubu była super. Chciałbym też podziękować kibicom licznie oglądającym ten mecz. Obydwa zespoły nie zawiodły oczekiwań fanów. Mecz był zacięty, w szatni mówiliśmy o tym, że finałów nie wygrywa się różnicą 20-30 punktów. Może za wyjątkiem drugiego meczu w Krakowie, który trochę odpuściliśmy będąc w pełni usatysfakcjonowani jednym zwycięstwem - analizował na pomeczowej konferecji Tomasz Herkt.

Zawodniczki z jednej ze stolic województwa kujawsko-pomorskiego miały spore problemy z walką pod tablicami. Gołym okiem widać, że bydgoski zespół nie ma typowych podkoszowych. Jedyna środkowa Artego przedwcześnie zakończyła sezon ze względu na uraz. - Można zastanowić jak wyglądałby finał, gdyby w naszych szeregach byłą Markeisha Gatling. Ta zawodniczka z pewnością uaktywniłaby strefę podkoszową. Nie możemy być niezadowoleni. Mamy taką samą liczbę asyst, mniej strat. Przegraliśmy deskę i tego zabrakło. Mając brak centymetrów cała piątka musi być bardzo aktywna - dodał doświadczony szkoleniowiec.

Mimo porażki opiekun zespołu z Bydgoszczy był zadowolony z postawy swojej ekipy w defensywie. - Możemy wygrywać jedynie twardą obroną. To nam się udało. Straciliśmy bardzo mało punktów. Wisła Can-Pack Kraków to zespół euroligowy, który nie gra tam jeden sezon jak Energa Toruń.  To bardzo ograny zespół mający w swoich szeregach zawodniczki decydujące o wynikach w WNBA - komplementował rywala trener Herkt.

Warto dodać, że piątkowy mecz odbył się w Łuczniczce. To był pierwszy mecz Artego Bydgoszcz w tym obiekcie w trakcie trwającego obecnie sezonu. Dlatego bydgoszczanki nie miały typowego atutu własnego parkietu. - Inaczej się gra w sali, gdzie trenujemy 5 razy. Inaczej, gdy gramy gdzieś cały sezon. Trenowaliśmy w Łuczniczce od poniedziałku i chyba nie wyszło tak źle - stwierdziła Martyna Koc.

Komentarze (5)
avatar
Leskater
25.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Zawodniczki z jednej ze stolic województwa kujawsko-pomorskiego miały spore...". Kuriozalne zdanie! 
Diabelski
25.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W przerwie zagrał zespół VEJ
Wokalista wył jak gej
I w bydgoskiej wielkiej hali
Wszystkim z playbacku zagrali:-)
A co do meczu to cóż. Nie bylem zwolennikiem przenoszenia finału do Łuczniczki.
Czytaj całość
PiiT
25.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trenowaliśmy w Łuczniczce od poniedziałku i chyba nie wyszło tak źle - stwierdziła Martyna Koc...No kurczak..źle wyszło..a nawet paskudnie..wyszło..Bo ten mecz był do wygrania przez Was na Arte Czytaj całość