[b]
Karol Wasiek: Nie martwi nieco pana dyspozycja Łukasza Koszarka w ostatnich meczach?[/b]
Saso Filipovski: Myślę, że nie jest to najlepszy moment na to, aby krytykować poszczególnych zawodników. Wina tego przegranego spotkania leży po stronie wszystkich zawodników, a także mojej. My chcemy grać zespołowo. Tylko taka gra może przynieść nam sukces.
Chevon Troutman gra ostatnio bardzo mało. W środę na parkiecie spędził zaledwie niecałe siedem minut. Czy jest to spowodowane?
- To prawda, że w środę grał siedem minut, ale ostatnio na parkiecie spędził prawie 19, a to nie już tak mało. Myślę, że w tym momencie Chevon nie daje tego, co powinien i dlatego jego liczba minut jest taka, a nie inna.
[ad=rectangle]
W ostatnim czasie zdecydował się pan przesunąć Jure Lalicia do pierwszej piątki. Czy był spowodowany ten manewr?
- Po pierwsze, łatwiejsza jest rotacja meczowa, kiedy Lalić wychodzi w pierwszej piątce. Jak zaczynam z czterema Polakami w składzie, to później trudniej jest mi cokolwiek zmienić. To jest główna przyczyna, dla której zdecydowałem się startować z Laliciem. Po drugie, proszę zwrócić uwagę na fakt, że inne zespoły startują z wysokimi zawodnikami na pozycji numer pięć. W Asseco jest to Ovidijus Galdikas, w PGE Turowie - Kyryło Natiażko.
A nie jest tak, że Hrycaniuk lepiej sobie radzi z Galdikasem?
- Trzeba sobie powiedzieć, że Galdikas nie zrobił nam za dużo krzywdy w tych trzech spotkaniach. Problemy są gdzie indziej. To duża liczba strat w ataku, kontratak Asseco i słaba skuteczność z gry.
I Walton?
- Walton robi swoje. To jest zawodnik, który nie ma rzutu z dystansu, ale bardzo dobrze zaadoptował się do systemu Asseco Gdynia. Może penetrować prawą i lewą ręką. Świetnie kreuje grę gdynian, a na dodatek jest szybki w defensywie.
Czy przewidujecie taki wariant, aby Quinton Hosley pokrył Waltona?
- Ale trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Asseco ma więcej opcji w ataku. Przecież tam nie gra tylko Walton, ale są także Frasunkiewicz, Matczak, czy Szczotka. Postawiliśmy na taki wariant, że dwóch naszych rozgrywających zajmuje się Waltonem. Quinton też był opcją, ale postawiliśmy na Koszarka i Robinsona.
[b]
Oddaliście w tym meczu aż 41 rzutów z dystansu. Czy tych prób nie było za dużo? Jak trener do tego podchodzi?[/b]
- To prawda, że taka liczba rzutów nie zdarza się zbyt często, ale taka jest gra w defensywie Asseco Gdynia. PGE Turów też tutaj przegrał i oddał rekordową liczbę rzutów z dystansu.
Czy ta taktyka w ogóle się nie zmienia?
- Taka jest taktyka zespołu z Gdyni, aby zostawiać dużo miejsca na obwodzie. Oni prowokują do rzutów z dystansu. Bardzo zagęszczają strefę podkoszową. Gdy się otworzyli, to byłoby nam zdecydowanie łatwiej zdobywać punkty spod kosza. Chcą wywrzeć presję na rywalach, bo wiadomo, że procent rzutów z obwodu nigdy nie jest wysoki. To taka psychologiczna gra.
W piątek również takiej taktyki się pan spodziewa? Czy można w ofensywie zastosować coś nowego przeciwko takiemu ustawieniu?
- Warto zauważyć, że w dwóch pierwszych meczach wygraliśmy i to dużą różnicą punktową, więc nie zamierzamy niczego zmieniać. To nie jest problem z taktyką, po prostu wszystko zależy od skuteczności. Ona nie była na dużym poziomie w środę, ale zrobimy wszystko, aby w piątek było lepiej. Lepsza musi być także koncentracja, bo przecież w meczu numer trzy prowadziliśmy różnicą 17 punktów, a mimo wszystko przegraliśmy.