Janusz Jasiński: Ciągłość w kodzie genetycznym klubu

Włodarze Stelmetu Zielona Góra nie są zwolennikami częstych roszad w składzie. Najlepszym dowodem jest fakt, że trzyletni kontrakt podpisał w poniedziałek Łukasz Koszarek.

Dawid Borek
Dawid Borek

W Zielonej Górze pracują już nad budową zespołu na przyszły sezon. Oprócz Łukasza Koszarka, który w Winnym Grodzie zagra jeszcze przed co najmniej najbliższe trzy lata, ważną umowę na rozgrywki 2015/2016 ma między innymi Adam Hrycaniuk. Po obecnym sezonie kończą się natomiast kontrakty Przemysława Zamojskiego czy Aarona Cela czy Quintona Hosleya. - Na pewno jest tak, że kontynuacja jest jednym z haseł, które wpisaliśmy w kod genetyczny tego klubu. Chcemy budować pewną ciągłość, pewną myśl trenerską czy zawodniczą. Oczywiście to nie zawsze się uda. Wiemy, że mamy przed nami kilka tematów do negocjacji. Chcę też powiedzieć, że już podpisujemy, już działamy, więc kto nie wsiądzie na ten okręt, to może się okazać, że na końcu nie będzie dla niego już miejsca - zdradził Janusz Jasiński.

Łukasz Koszarek w Stelmecie Zielona Góra występuje od połowy marca 2013 roku. Choć czasem zielonogórski klub boryka się z kłopotami finansowymi, to przedłużenie umowy przez jednego z najlepszych polskich koszykarzy świadczy o dużym zaufaniu zawodników do Stelmetu. - Jestem dla zawodników gwarantem i to jest rzecz, która nas różnicuje. W wielu klubach są prezesi, są dyrektorzy, są pieniądze spółek skarbu państwa, ale w pewnym momencie, gdy zabraknie pieniędzy na koncie, to wszyscy się rozejdą, prezes powie że to nie jego wina, inna osoba też tak uczyni. U nas jest niesamowicie inna sytuacja - na końcu stoją konkretni ludzie, konkretne pieniądze, wypracowany majątek. To buduje zaufanie - dodał właściciel zielonogórskiego klubu.

Zatrudnieniem Koszarka zainteresowane były zespoły zagraniczne. Rozgrywający przyznał jednak, że utożsamia się z Zieloną Górą i nie jest wykluczone, że właśnie w Winnym Grodzie reprezentant Polski zakończy swoją karierę. - Gra w zagranicznej drużynie to na pewno wielka frajda, ale nieporównywalna do tego, co bycie bohaterem na własnym podwórku, bohaterem w Polsce. Dlatego też szanuję tych polskich zawodników, którzy grają u nas w Polsce. My mamy taką manię, że tych najlepszych byśmy spakowali i wysłali do kogoś, czy to w piłce nożnej czy koszykówce. Żyjemy potem sukcesami innych drużyn. Wolałbym, by najlepsi zawodnicy grali w jednym polskim klubie i by ten polski klub wygrywał w Lidze Mistrzów, a nie cieszyć się z innych. Wydaje mi się, że Polacy budują tak fajną pozycję marketingową Zielonej Góry, której nie można jej kupić za żadne pieniądze - skomentował Janusz Jasiński.


Czy budowanie składu na Polakach to dobry ruch zielonogórskiego klubu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×