Echa konferencji nowego prezesa Trefla: Długi i poszukiwanie nowego sponsora strategicznego
- Zapoznaję się z finansami klubu i już wiem, że ma on zadłużenie. Z uwagi na tajemnice handlowe nie mogę mówić o kwotach. Żeby to jednak zobrazować podam, że jest to 25 procent rocznego budżetu za ostatni rok. Zadłużenie nie powstało jednak podczas ostatnich rozgrywek. Jest ono od pewnego czasu, a przez ostatnie trzy lata nie udało się go istotnie zmniejszyć - podkreślał prezes klubu.
Sopoccy działacze nie ukrywali faktu, że priorytetem jest pozyskanie sponsora strategicznego, który pozwoliłby wyjść na prostą i powrócić do gry o najwyższe cele w Tauron Basket Lidze. Docelowo zespół ma także występować w rozgrywkach europejskich. Aby tak się stało, klub zbudować w miarę solidny budżet.
- Naszym problemem jest fakt, że nie mamy sponsora tytularnego od kilku lat. Jeśli chcemy aby Trefl funkcjonował na wysokim poziomie, to musimy pozyskać silnego sponsora. Spójrzmy na siatkówkę. Tam są silne podmioty zewnętrzne - Lotos i PGE. To daje pewne gwarancje podniesienia jakości - zaznaczył z kolei Kazimierz Wierzbicki, właściciel Trefla Sopot.
- Walka o trzeciego, głównego sponsora będzie trwała. W zeszłym roku, czy dwa lata temu mówiło się, że jest blisko. Teraz jednak nie mogę potwierdzić, że za miesiąc będzie sponsor. Jedynie stwierdzam, że bez niego nie jesteśmy w stanie zrobić dużego kroku do przodu - podkreślił Szczepan Kniter.
Kibice zaufają?
Prezes zdaje sobie sprawę, że miniony sezon mógł zawieść oczekiwania niektórych kibiców. Trudno się z taką tezą nie zgodzić, bo w wielu meczach zespół nie podejmował nawet walki z rywalami. To ma się w przyszłym sezonie zmienić. Czy kibice odwrócą się od Trefla?
- Wiem, że kibice są zawiedzeni obrotem spraw. Stoi za nami 20 lat historii i mamy rzeszę kibiców. To jest naszym wspólnym celem: musimy odbudować wiarę w zespół. Fani muszą wrócić do wiary, że ta drużyna walczy, zostawia na boisku pot i gryzie parkiet - komentował Szczepan Kniter.