W poprzednim sezonie włodarze Anwilu Włocławek dali kredyt zaufania Mariuszowi Niedbalskiemu, ale już po czterech meczach trener został zwolniony. Na ratunek włocławskiej koszykówce przybył doświadczony w Bundeslidze Predrag Krunić, lecz i on nie dokończył rozgrywek na Kujawach. Decyzją Rady Nadzorczej został usunięty ze stanowiska jeszcze przed zakończeniem sezonu zasadniczego, a ostatnie pięć spotkań drużyna rozegrała pod okiem dotychczasowego asystenta, Marcina Woźniaka.
[ad=rectangle]
Oczywiste jest, że w sezonie 2015/2016 klub chce uniknąć takich zawirowań. Misję unormowania kwestii sportowych w Anwilu powierzono byłemu zawodnikowi tego klubu, Igorowi Miliciciowi.
- Cieszę się bardzo i czuję się zaszczycony tym, że wracam do Włocławka. Czuję dumę, że zarząd klubu powierzył mi tak ważną rolę. Anwil jest w trudnej sytuacji, ale chcę zrobić wszystko, by Włocławek ponownie cieszył się z koszykówki. W Anwilu będę chciał udowodnić swoją wartość. Na tym zresztą polega praca w sporcie - powiedział świeżo upieczony trener, dodając - Osiągnęliśmy konsensus co do kontraktu, ale również co do wizji i myślenia odnośnie zespołu. Cieszę się, że klub ma mocne wsparcie nie tylko w sponsorze, ale również w mieście.
Asystentem Milicicia najprawdopodobniej zostanie wspomniany wcześniej włocławianin Marcin Woźniak. Co ciekawe, obaj panowie byli blisko współpracy już przed rokiem, ale wówczas... - W poprzednim sezonie zaproponowałem kontrakt Marcinowi w AZS Koszalin, ale on zdecydował się pozostać we Włocławku. Mam nadzieję, że również i w tym sezonie pozostanie we Włocławku i tym razem będzie nam dane współpracować - powiedział 39-letni trener.
Nowy szkoleniowiec ma już w głowie plan przygotowań przed nowym sezonem, a także zarys składu. W pierwszej kolejności będzie chciał, co oczywiste, zatrudnić polskich zawodników. Raczej mało prawdopodobne jest, by którykolwiek z zawodników z poprzedniego sezonu został we Włocławku, choć klub chętnie zostawiłby np. Konrada Wysockiego.
- Priorytetem są oczywiście polscy gracze. Trzeba szybko rzucić się na rynek i jak najszybciej zbudować tę część zespołu. Nie chcę na razie odpowiadać na pytania o koncepcję, o ewentualne gwiazdy w składzie. Przede wszystkim chodzi o to, by ściągnąć zawodników, którzy będą umieli i chcieli grać agresywnie i szybko. Nie ma innej filozofii w sporcie, niż walka na całego. Na pół gwizdka się nie da - stwierdził Milicić.
Fotel pierwszego trenera we Włocławku w ostatnich sezonach stał się bardzo gorący. Od lata 2012 roku przez klub przewinęło się czterech szkoleniowców, Milicić jest piąty. Jako były zawodnik tego klubu, 39-latek doskonale jednak zdaje sobie sprawę z presji, jaka towarzyszy koszykówce w tym mieście.
- Naszym priorytetem jest taka gra, która cieszyłaby kibiców. Chciałbym, żeby kibice chętnie przychodzili do Hali Mistrzów, choć wiem jak to jest podczas meczów. Gdy w hali jest trzy tysiące kibiców, to jednocześnie jest trzy tysiące trenerów oraz tych dwóch panów, którzy stoją przy linii bocznej, ale nie znają się na koszykówce. Ja nie jestem typem trenera, który zawsze wszystko wie najlepiej i będzie ciągle krzyczał na zawodników, że to czy tamto zrobili źle. Nie jestem trenerem, który pajacuje przy linii bocznej. Miarą trenera jest jego sukces - zakończył Milicić.
Klub oraz nowy trener związali się umową na jeden sezon. Jednakże, w przypadku awansu do play-off (co jest celem Anwilu na rozgrywki 2015/2016) kontrakt ulegnie automatycznemu przedłużeniu.