Robert Skibniewski nie powinien być w kadrze - rozmowa z Jackiem Łączyńskim, byłym reprezentantem Polski

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski
Stać nas jednak na to, aby rezygnować z Berishy? To przecież jeden z nielicznych koszykarzy, który ma charakter i potrafi w ważnym momencie rzucić punkty.

- To na pewno jest fighter. To taki chłopak, którego połowa trenerów będzie uwielbiała, a druga połowa nie lubiła, bo bywa nieodpowiedzialny. Osobiście lubię właśnie takich zawodników. Tylko, że jemu trzeba prosto powiedzieć, co ma robić. Powinien wychodzić na parkiet, szukać pozycji i rzucać. Jeśli trafia, to gra. Jeśli nie, jako że słabo broni, siada na ławce. Pozostali zawodnicy na obwodzie w Hamburgu nie zachwycili. - W ogóle z naszym zgraniem i formą nie jest jeszcze tak jakbyśmy chcieli. Gruszecki, Waczyński czy Zamojski potrafią raz zagrać fajnie, ale potem z kolei bardzo słabo. Zresztą ten ostatni trafił w ostatnich trzech meczach tylko jeden z dwunastu rzutów. Dla kogoś, kto jest strzelcem, jest to katastrofa. Niemniej trener na niego postawił i w niego wierzy. Miejmy nadzieję, że Przemek dojdzie do formy rzutowej w odpowiednim momencie.
Po rezygnacji Berishy moglibyśmy stworzyć drugi zespół. - Padła zresztą gdzieś propozycja, aby reprezentacja zagrała mecz przeciwko Łączyńskiemu, Berishy, Chylińskiemu, Ignerskiemu i Lampe. To jednak dowód na to, że mimo iż nie mamy gwiazd światowego formatu, to jest trochę dobrych koszykarzy. Zresztą po nieudanych mistrzostwach przed dwoma laty pisałem, że tamta reprezentacja powinna osiągnąć znakomity wynik i powinna się zapisać w historii. Wiekowo nasi zawodnicy byli w idealnym momencie, mieliśmy naprawdę piękny materiał. Tylko, że się nie udało, mimo że mieliśmy doświadczonego trenera, którego zresztą ceniłem, bo znałem jego warsztat. Wtedy jednak zepsuliśmy sprawę. Szkoda, że do tej pory nie wiemy dlaczego i kto zawinił.
Po zwycięstwie nad Turcją i porażkach z Niemcami i Łotwą sporo mówi się o tym, że nasza reprezentacja lepiej wygląda bez Marcina Gortata niż z nim na parkiecie. Jakie jest Pana zdanie?

- Dyskusja rzeczywiście jest. Tak sobie możemy mówić, bo zagraliśmy fajnie z Turcją. Może po prostu dobrze broniliśmy przez fragment, a już mówimy, że bez Gortata lepiej. Przed nami trzy mecze, które należy wygrać, aby uwierzyć w swoje możliwości i bez żadnych eksperymentów powinniśmy przystąpić do mistrzostw. Poza tym nie jestem zwolennikiem tego, że ktoś mówi, że jest liderem albo że trener tak mówi. Lider to ten, który trzyma zespół w szatni, na ławce i na parkiecie mentalnie. A nie tylko rzuca najwięcej punktów. Lider się tworzy w czasie meczów. Nie jest przecież tak, że skoro ktoś jest liderem, to zaraz będzie w świetnej dyspozycji. Obawiałem się zresztą tego, że taka sytuacja może wywołać pewne zgrzyty i nieporozumienia. Tak chyba było dwa lata temu z Lampe i Gortatem. W ostatnich meczach do Marcina przechodziły piłki, które niekoniecznie musiały do niego trafić. Wiadomo, że on lubi akcje jeden na jeden, ale co z tego, skoro nie będzie nikogo na desce, bo przykładowo Kulig będzie wtedy na dystansie. Jeżeli Marcin będzie trafiał, to nie będzie problemu, ale jeśli nie... Niemniej Gortat to koszykarz światowej klasy, potrafi grać na wysokim poziomie. W zespole jest potrzebny ktoś, kto zanotuje 15 punktów i 10 zbiórek. Tylko, że to nie powinno wyłącznie na tym polegać. Można zdobywać dwa punkty, ale najważniejszy jest wynik, zwycięstwo.

Ale liczby nie kłamią i potwierdzają, że w Hamburgu bez Gortata graliśmy lepiej...

- Powiedziałem już, że najważniejszy jest wynik. Reprezentacja ma dwunastu graczy. Mają grać ci, którzy są w najlepszej dyspozycji, która przynosi efekty na boisku. Gortat jest potrzebny naszej reprezentacji, ale tak jak i pozostali, kiedy będzie grał dobrze. Rola trenerów jest tak dobierać piątkę na parkiecie, aby było z korzyścią dla zespołu.

Przez cały okres przygotowawczy mamy ogromny problem z defensywą. Pytanie tylko, czy zdążymy ją poprawić przed mistrzostwami?

- Mamy przebłyski jak w meczu z Turcją, ale to są jedynie fragmenty, których nie potrafimy powtórzyć czy też utrzymać na dłuższą metę. To są podstawy do zmartwień, zwłaszcza że nie wiemy, czy tego czasu na przygotowanie wystarczy. Mimo wszystko uważam, że ta reprezentacja ma spore możliwości i w obronie, i w ataku. Co prawda nasi zawodnicy nie są indywidualnie w jakieś kapitalnej dyspozycji, ale jeszcze trochę czasu zostało. W meczach o stawkę ważne będzie zaangażowanie, ambicja. Wierzę, że tego nie zabraknie. To jest najbardziej potrzebne w obronie. Prawdę mówiąc na mistrzostwach nie będę patrzył czy gramy ładnie, czy też nie. Mamy zwyciężać, żeby ludzie chcieli oglądać basket.

Czy Mike Taylor podjął słuszną decyzję (Skibniewski za Berishę)?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×