Tristan Thompson nie odpuści wielkich pieniędzy, żąda maksymalnej umowy
Tristan Thompson, według wielu źródeł, nie zasługuje na najwyższe możliwe zarobki w NBA. Zawodnik Cleveland Cavaliers jest jednak przekonany, że znajdzie się drużyna, która zaoferuje mu takie warunki.
Podwyżka poziomu salary-cap od sezonu 2016/17 sprawia, że jest to dla niego nawet korzystniejsze rozwiązanie, ponieważ - jak twierdzą źródła - umowa inna niż maksymalna nie wchodzi w ogóle w rachubę. Za rok zatem Thompson będzie mógł otrzymać znacznie większe pieniądze, niż w tej chwili.
W jednym z raportów można przeczytać, że potencjalnym pracodawcą dla tego gracza od następnych rozgrywek może być ekipia Toronto Raptors. Wydaje się to być całkiem realna plotka, ponieważ Tristan pochodzi właśnie z Kanady, a dodatkowo generalny menedżer klubu potwierdzał, że zależało im na pozyskaniu zawodnika z tego kraju.
Pomimo tego, że Thompson raczej nie jest zawodnikiem, który zasługuje na tak ogromne pieniądze, należy mu oddać, że postępuje bardzo racjonalnie. NBA znajduje się teraz w tak korzystnym finansowym położeniu, że na 30 zespołów w stawce z pewnością znajdzie się przynajmniej jeden, który zaoferuje temu graczowi warunki, jakich oczekuje.