Tristan Thompson nie odpuści wielkich pieniędzy, żąda maksymalnej umowy

Tristan Thompson, według wielu źródeł, nie zasługuje na najwyższe możliwe zarobki w NBA. Zawodnik Cleveland Cavaliers jest jednak przekonany, że znajdzie się drużyna, która zaoferuje mu takie warunki.

Maksymalne wynagrodzenie na przestrzeni pięciu lat, albo zawodnik odchodzi z obecnego klubu - takie stanowisko w stronę zarządu Cleveland Cavaliers wystosował agent Tristana Thompson, Rich Paul. Gracz w ostatnich tygodniach odrzucił ofertę drużyny, która zapewniała mu 80 milionów przez pięć lat gry w Ohio. Taka kwota jednak nie zadowoliła zawodnika, który oczekuje jeszcze wyższych zarobków.
[ad=rectangle]
Thompson jest w tym momencie zastrzeżonym wolnym agentem, jednak najprawdopodobniej nie podpisze umowy z innym niż Cavaliers klubem. Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, Tristan podejmie tzw. ofertę kwalifikacyjną (wartą blisko 7 milionów za najbliższy sezon), która sprawi, że za rok trafi na rynek wolnych agentów już jako niezastrzeżony gracz.

Podwyżka poziomu salary-cap od sezonu 2016/17 sprawia, że jest to dla niego nawet korzystniejsze rozwiązanie, ponieważ - jak twierdzą źródła - umowa inna niż maksymalna nie wchodzi w ogóle w rachubę. Za rok zatem Thompson będzie mógł otrzymać znacznie większe pieniądze, niż w tej chwili.

W jednym z raportów można przeczytać, że potencjalnym pracodawcą dla tego gracza od następnych rozgrywek może być ekipia Toronto Raptors. Wydaje się to być całkiem realna plotka, ponieważ Tristan pochodzi właśnie z Kanady, a dodatkowo generalny menedżer klubu potwierdzał, że zależało im na pozyskaniu zawodnika z tego kraju.

Pomimo tego, że Thompson raczej nie jest zawodnikiem, który zasługuje na tak ogromne pieniądze, należy mu oddać, że postępuje bardzo racjonalnie. NBA znajduje się teraz w tak korzystnym finansowym położeniu, że na 30 zespołów w stawce z pewnością znajdzie się przynajmniej jeden, który zaoferuje temu graczowi warunki, jakich oczekuje.

Komentarze (0)