Fiodor Dmitriew: Napisz, że chcieli mnie w Los Angeles Lakers

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Urodziłeś się jeszcze w Związku Radzieckim.

- Tak, ale jestem Rosjaninem, a moim krajem jest Rosja. Nigdy inaczej o sobie nie myślałem. Wiesz, ja jestem z tego kolejnego, następnego pokolenia. Być może moi rodzice czy dziadkowie mogli myśleć inaczej, bo pamiętają te czasy, gdy np. nie można było wyjeżdżać zagranicę. Moim jedynym obrazkiem dzieciństwa jest to, że od czasu mieliśmy banany. I one zawsze były zielone. Musieliśmy czekać aż zżółkną, aby można je było jeść...

Miał być wywiad z Dmitriewem-koszykarzem, a jest z Dmitriewem-człowiekiem. I choć to nie przeszkadza, porozmawiajmy o koszykówce. Który ze swoich dwóch sezonów spędzonych w Asseco Gdynia wspominasz lepiej? Ten zakończony mistrzostwem, w którym miałeś mniejszą rolę czy ten drugi, w którym odpadliście w ćwierćfinale, ale grałeś więcej minut.

- Oba były ciekawe. Gdy przychodziłem do Asseco nie zastanawiałem się ani chwili nad wyborem. Dołączyłem do ekipy, która miała obronić tytuł i grała w Eurolidze. I wszystko poszło po naszej myśli. W drugim sezonie natomiast moja rola była inna. Mieliśmy młody zespół, a ja byłem jednym z bardziej doświadczonych graczy i musiałem też trochę podpowiadać młodszym zawodnikom. I tamten sezon też był niezły. Zakończyliśmy rozgrywki w ćwierćfinale, przegrywając z Zieloną Górą 1-3. A mogło być inaczej, bo w czwartym spotkaniu było blisko. Gdybyśmy wygrali, to przy stanie 2-2 presja byłaby po stronie Stelmetu.

Prawdą jest, że rok temu miałeś grać w Koszalinie?

- Prawdą jest, że miałem ofertę, ale jednocześnie czekałem na ruch jednego klubu z Rosji. No i czekałem, czekałem, aż nagle tamten klub sprowadził kogoś innego, a w tym czasie AZS również już kogoś zatrudnił. Takie życie.

I wylądowałeś w Grecji, a następnie grałeś na Litwie razem z Adamem Łapetą u trenera Andreja Urlepa w Dzukiji Olita. Ogółem, od 2011 roku spędziłeś tylko jeden sezon w Rosji. Lubisz być obcokrajowcem w drużynie?

- Obcokrajowiec zawsze musi udowadniać, że jest lepszy od gracza rodzimego. Każdego dnia, na każdym treningu i w każdym meczu. Ale tak, lubię. Nawet pomimo tego, co powiedziałem i pomimo tego, że co roku mam te same problemy z wizą (śmiech).
Fiodor Dmitriew i jego koledzy wygrali Kasztelan Basketball Cup 2015 Fiodor Dmitriew i jego koledzy wygrali Kasztelan Basketball Cup 2015
Włocławek czekał na ciebie kilka tygodni...

- No tak, czekał. Tak samo jak ja teraz czekam na moją żonę i dzieci! Ale wracając do pytania, kiedy jesteś obcokrajowcem nie musisz martwić się o nic. Masz mieszkanie, masz samochód, pomagają ci w każdej sytuacji. Jako Rosjanin w Rosji, to wszystko to twój problem.

W ciągu ostatnich pięciu lat ten rok spędzony w Rosji miał miejsce w twoim macierzystym klubie, Spartaku Sankt Petersburg.

- Kochane San Pi (skrót od Sankt Petersburg - przyp. M.F.)! Tylko nieco mniej kochane, gdy musiałem wyjeżdżać na poranne treningi dwie godziny przed czasem! 20-25 kilometrów od mojego domu do hali i dwie godziny jazdy! Gaz, hamulec, gaz, hamulec, a w samochodzie ja słuchający muzyki i gadający do siebie. Dobrze, że benzynę mamy w Rosji tanią... Ale poważnie, kocham moje miasto.

Co takiego jest w tobie, że Tomas Pacesas najpierw ściągnął cię do Asseco, a następnie sprowadził na Litwę do Dzukiji Olita. Co takiego jest, że Igor Milicić najpierw chciał cię w AZSie Koszalin, a teraz chciał również w Anwilu?

- Dobrze gram, co?

Ty mi powiedz.

- No powiedziałem. Chyba dobrze gram (śmiech).

Czy Fiodor Dmitriew będzie przydatnym zawodnikiem w talii Igora Milicicia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×