W pierwszym spotkaniu sezonu David Jelinek rzucił aż 31 punktów Rosie Radom i poprowadził Anwil Włocławek do pierwszej wygranej w sezonie. Wydawało się wówczas, że taki dorobek, osiągnięty w ciągu 45 minut, trudno będzie Czechowi powtórzyć w najbliższym czasie. Wystarczyły jednak dwa tygodnie i 25-latek pobił swój rekord punktów zdobytych w Polsce.
W minioną sobotę koszykarze PGE Turowa Zgorzelec tuż przed meczem mogli być zdziwieni, ale jednocześnie zadowoleni, że przeciwko nim nie zagra kontuzjowany Chamberlain Oguchi. Nikt wówczas nie mógł spodziewać się, że Jelinek zdobędzie aż 39 punktów, spędzając na parkiecie 43 minuty.
Gwiazda czeskiego reprezentanta zaświeciła więc po raz kolejny bardzo jasno, dzięki czemu Jelinek jest obecnie najlepszym strzelcem Tauron Basket Ligi ze średnią ponad 28 punktów zdobywanych na mecz (przeciwko BM Slam Stali skrzydłowy wypadł "słabiej" - rzucił 15 oczek...). Po zakończeniu spotkania komplementowali go wszyscy łącznie z trenerem PGE Turowa Zgorzelec, Piotrem Ignatowiczem.
- Póki co transfer Jelinka okazuje się strzałem w dziesiątkę. Super zawodnik, gra naprawdę rewelacyjnie, można powiedzieć, że to taki człowiek-orkiestra. Momentami broniliśmy strefą, a momentami indywidualnie, ale to nie pomagało. Jelinek trafiał otwarte rzuty, Anwil dobrze grał akcje pick and roll i otwierał pozycje dla tego zawodnika - powiedział szkoleniowiec zgorzelczan, dodając - Trzeba jednak zaznaczyć, że czasami takie mecze zawodnikom po prostu się zdarzają. Rok temu Kwamain Mitchell zdobył dla Polfarmexu 38 punktów w naszej hali, a przecież PGE Turów dysponował wówczas zdecydowanie lepszym składem, niż obecnie.
W momencie transferu Jelinka do Włocławka było wiadomo, że Anwil ściągnął koszykarza o ustalonej klasie, koszykarza rozpoznawalnego w całej Europie. Częstokroć podkreślano, iż rzadko zdarza się by w Polsce grał zawodnik, który wcześniej występował tylko w najsilniejszych ligach Europy: hiszpańskiej, rosyjskiej i tureckiej.
- To jest zawodnik na bardzo wysokim poziomie. W swojej karierze grał i jako niski skrzydłowy, i jako rzucający obrońca, ale również jako rozgrywający. Dla mnie, dla klubu i dla kibiców to świetna informacja. Bardzo mocno chcieliśmy podpisać tego zawodnika, długo trzymaliśmy to w sekrecie i teraz możemy być szczęśliwi. David to kolejny element układanki, która ma stanowić skutecznie grającą całość - powiedział wówczas trener, który sprowadził go do Anwilu, czyli Igor Milicić.
Negocjacje trwały bardzo długo i rzeczywiście trzymane były w tajemnicy do samego końca. Nazwisko gracza nie wydostało się z kuluarów Hali Mistrzów i ostatecznie zawodnik podpisał umowę z Anwilem. I choć reputacja gracza była powszechnie znana, nikt nie spodziewał się, że Czech tak szybko zdominuje ligę.
Po swoim wyczynie przeciwko Rosie Jelinek został wybrany graczem kolejki. Po starciu z PGE Turowem włodarze ligi nie mieli wyjścia - koszykarz musiał zostać uhonorowany po raz kolejny. Patrząc na klasę i formę skrzydłowego, nie po raz ostatni.