Na Reymonta w Krakowie Ślęza Wrocław zameldowała się podbudowana wysoką wygraną nad Artego Bydgoszcz, dlatego do rywalizacji z Wisłą Can-Pack Kraków podchodziła z dużymi nadziejami na kolejne spektakularne zwycięstwo.
Hiszpański duet trenerski Białej Gwiazdy wiedząc, że rywalki zagrają osłabione brakiem Sharnee Zoll przygotował odpowiednią taktykę. - Brakowało nam rozgrywającej, bo jedna jest kontuzjowana, a druga kontuzję dopiero wyleczyła. Z tego powodu przy pressingu rywalek straciliśmy dużo piłek - komentuje mecz Algirdas Paulauskas, szkoleniowiec Ślęzy.
Pod Wawelem na "jedynce" walczyły nominalne rzucające, czyli Agnieszka Śnieżek oraz Sandra Linkeviciene. - Brak jedynki był naszym najsłabszym punktem w tym meczu. Ja osobiście na własnej skórze przekonałam się, jak ciężko gra się na tej pozycji. Szczególnie przy takim pressingu - komentuje Śnieżek.
W meczu z mistrzyniami Polski Ślęza rozpoczęła nieźle, bowiem po pierwszej kwarcie nawet prowadziła. Potem jednak przewaga zaczęła przechodzić na stronę gospodyń, które tego dnia były wyjątkowo zmotywowane i zmobilizowane. Dodatkowo bardzo dobre zawody rozgrywały Yvonne Turner i Devereaux Peters.
- W żaden sposób nie chcę nas tłumaczyć, bo powinnyśmy razem z Sandrą wziąć ciężar gry na siebie. Starałyśmy się na tyle, na ile byłyśmy w stanie - nie boi się brać odpowiedzialności za wynik na swoje barki Śnieżek. 24-letnia zawodniczka w sobotę zapisała na swoim koncie 7 punktów oraz po dwie zbiórki, asysty i przechwyty.
Brak rozgrywającej to jedno, ale wrocławianki pozwoliły rywalkom na zdobycie aż 87 punktów. - To inny powód naszej porażki. Nie zatrzymałyśmy szybkiego ataku Wisły pomimo tego, że wiedziałyśmy, jak dobrze rywalki grają z kontrataku - kończy Śnieżek.