Igor Milicić: Nie będę płakał jak niektórzy

Przed pojedynkiem "Świętej Wojny" ze Śląskiem Wrocław, trener Igor Milicić nie rozpamiętuje już ostatniej porażki z AZSem Koszalin. - Jeśli ktoś sądzi, że będę płakał w mediach jak niektórzy, to nic takiego nie będzie - mówi szkoleniowiec Anwilu.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: W ostatniej ligowej kolejce Anwil uległ w Koszalinie. Dla pana ten mecz miał duże znaczenie.

Igor Milicić: Jeśli ktoś sądzi, że będę płakał w mediach jak niektórzy, to nic takiego nie będzie. To nie w moim stylu. Przed nami kolejne spotkanie.

Niemniej na pewno dokonaliście analizy błędów.

- Oczywiście. To integralna część przygotowań do każdego kolejnego spotkania. Trzeba obejrzeć nagranie z meczu, żeby zobaczyć swoje błędy i w kolejnych dniach pracować, aby zrobić ich mniej w następnym pojedynku.

Jedno zdanie o konkretach? Jakie błędy popełniła drużyna w meczu z AZSem Koszalin?

- Nie ma sensu o tym mówić. Moi zawodnicy wiedzą, co zrobili źle i to wystarczy. Mamy kolejny mecz przed nami.

Mecz, który we Włocławku jest najważniejszym w sezonie. Odwieczny rywal, "Święta Wojna", ponad 20 lat historii... Co tu dużo mówić: przyjeżdża Śląsk Wrocław.

- Atmosfera jaka towarzyszy tym meczom jest absolutnie wyjątkowa. Miałem okazję i szczęście przeżyć to jako koszykarz, teraz będę uczestniczył w tym jako trener. Jesteśmy zmotywowani, aby zagrać dobre spotkanie.

Hala Mistrzów ponownie, kolejny raz w tym sezonie, wypełni się do ostatniego krzesełka. Czy jednak - paradoksalnie - ten samopompujący się balon nie zwiąże zawodnikom z Włocławka rąk?

- Włocławek to jedno z nielicznych miast w Polsce, gdzie koszykówka jest sportem numerem jeden, a trybuny dają pozytywny impuls zawodnikom do walki. Oczywiście, nie można przewidzieć czy dany będzie zakończy się zwycięstwem, czy porażką, ale tłum kibiców, który dopinguje nas przez cały mecz na pewno nam pomaga.

Na czwartkowym treningu mieliście przedsmak tego, co będzie podczas meczu. Fani weszli do Hali Mistrzów, skandowali, dopingowali i tym samym pokazali zawodnikom, ile znaczy dla nich mecz ze Śląskiem.

- Rzeczywiście, pojawili się na naszym treningu i pokazali, że w nadchodzącym meczu będą z nami. I zresztą nie tylko w tym meczu, ale zawsze. Ja cieszę się, że nasi fani dostrzegają, iż zawodnicy w każdym spotkaniu dają z siebie wszystko, dają całe serce i zostawiają zdrowie na parkiecie. Doceniają nasze zaangażowanie, nawet jeśli czasami drużyna okaże się słabsza od rywala.

Czy to, że w Śląsku Wrocław zmienił się trener oznacza, że rywal automatycznie stał się trudniejszy, bardziej wymagający?

- Trudniejszy, bo zespół gra z dużo większą energią i każdy z zawodników chce pokazać się z jak najlepszej strony. Dla nas Śląsk jest trudniejszym rywalem dlatego, że obecnie drużyna jest... powiedzmy, ciężko skautowalna. Trener Emil Rajković dużo zmienia w zespole, aczkolwiek jednocześnie też wraca do systemu, który stosował w zeszłym sezonie.

Jak oceni pan rywala jako drużynę?

- Na pewno jest to ekipa, która ma w składzie ośmiu-dziewięciu klasowych zawodników, w tym kilku Polaków, którzy od lat grają w ekstraklasie, a także grono groźnych koszykarzy z zagranicy. Jako zespół są wymagającym przeciwnikiem i czeka nas wymagający mecz.

Wrocławianie zmagają się z kontuzją Jarvisa Williamsa, we Włocławku brakuje Chamberlaina Oguchiego.

- Nie wchodzę w problemy Śląska. Koncentruję się na swoim zespole i liczę, że lada chwila będziemy w pełnym składzie.

Lada chwila? Brak Oguchiego z pewnością wpływa na postawę zespołu. W końcu drużyna budowana była pod dwóch koszykarzy: Davida Jelinka i właśnie Nigeryjczyka. To na nich miał w dużej mierze opierać się atak zespołu, a tymczasem w czterech ostatnich kolejkach trzeba było szukać innych rozwiązań.

- Pracując w określonych ramach finansowych, nie da się zbudować drużyny w oparciu o dziesięciu równorzędnych zawodników. Musieliśmy przyjąć jakiś wariant i wybraliśmy właśnie taki. Teraz niestety mamy kontuzję w składzie i musimy się mierzyć z tą sytuację. Mam jednak nadzieję, że wkrótce ten stan rzeczy zmieni się i będziemy mogli korzystać z pełnego składu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×