Piotr Stelmach: W drugiej połowie wreszcie było widać agresję

Piotr Stelmach nie grał długo przeciwko Polpharmie Starogard Gdański, ale grał za to bardzo efektywnie. Anwil Włocławek natomiast zwyciężył po raz siódmy w aktualnym sezonie i umocnił się w czołówce tabeli.

Niczym czarny charakter z Batmana, Two Face, ewentualnie tak jak Dr Jekyll i Mr Hyde - taki był Anwil Włocławek w meczu z Polpharmą Starogard Gdański. Gospodarze sobotniego spotkania zagrali bardzo słabo w defensywie w pierwszej połowie i bardzo dobrze w tym elemencie w drugiej. Wystarczyło to jednak, aby wygrać 84:69.

- Zgadzam się ze słowami trenera Igora Milicicia, który stwierdził, iż w meczu z Polpharmą pokazaliśmy dwa oblicza - mówi jeden z bardziej skutecznych zawodników Rottweilerów w tym sezonie, Piotr Stelmach.

Polski skrzydłowy przebywał na parkiecie tylko przez 12 minut ze względu na problemy z przewinieniami. Kiedy jednak grał, nie dało się nie zauważyć jego obecności. W niewiele ponad kwartę, silny skrzydłowy zgromadził 10 punktów, trafiając trzy trójki na trzy próby, miał także trzy zbiórki oraz blok.

- W pierwszej połowie nie wyszliśmy na parkiet wystarczająco agresywnie. Przez to musieliśmy walczyć z Polpharmą jak równy z równym, ale na szczęście rywale nie uciekli zbyt daleko. Wytrzymaliśmy ich napór, a w drugiej połowie zagraliśmy zupełnie inaczej - opowiada zawodnik o przebiegu początku spotkania, kiedy to Anwil nie radził sobie zbyt dobrze i w pewnym momencie przegrywał nawet 25:35.

Po zmianie stron gospodarze nie pozostawili złudzeń co do tego, który zespół zasługuje na wyższe miejsce w tabeli.

- Trener zareagował bardzo dobrze w przerwie meczu, zareagował tak jak powinien. Najważniejsze jednak, że podziałało. W drugiej połowie wreszcie było widać agresję i koncentrację w obronie. Polpharma nie rzuciła nam dużo punktów i ogółem dało nam to pozytywny rezultat - dodaje Stelmach, kończąc swój komentarz podziękowaniem dla fanów. - Dziękuję kibicom, którzy stworzyli wspaniałą atmosferę i pomogli nam w drugiej połowie.

Źródło artykułu: