Fatalny występ Polpharmy przeciwko Rosie. "Nie mieliśmy żadnego dobrego fragmentu"

Fatalnie zaprezentowali się koszykarze Polpharmy Starogard Gdański na tle Rosy Radom. Kociewskie Diabły przegrały we własnej hali 54:65 i dalej muszą szukać swojego drugiego zwycięstwa w sezonie.

Patryk Butkowski
Patryk Butkowski

Przed sobotnim meczem na Kociewiu zdawano sobie sprawę, że Farmaceutów czeka starcie z arcytrudnym rywalem. Po maratonie spotkań przyjezdnych, niektórzy jednak mieli nadzieję, że gospodarze będą w stanie powalczyć z podmęczonymi podróżami podopiecznymi Wojciecha Kamińskiego. Szybko jednak radomianie swoją dyspozycją zweryfikowali marzenia fanów z Kociewia, grając świetnie w defensywie i skutecznie w ataku. Polpharma grała za to chaotycznie, bez pomysłu i bardzo szybko na tablicy wyników widniało nawet 14 punktowe prowadzenie Rosy, która spokojnie kontrolowała losy całego spotkania.

- Ten mecz wyglądał zupełnie inaczej niż poprzednie, bo w poprzednich mieliśmy dużo fragmentów dobrej gry i dopiero potem następował "klops" - mówił ze szczerością trener Polpharmy, Dariusz Szczubiał.

Biało-Niebiescy w każdym elemencie gry ustępowali swojemu przeciwnikowi, a w oczy rzuca się przede wszystkim znacząco przegrana przez nich zbiórka (26:46) oraz zaledwie 29-procentowa skuteczność rzutów z gry. Po ósmej porażce w rozgrywkach i drugim zwycięstwie Trefla Sopot, gracze ze Starogardu Gdańskiego utkwili na dnie ligowej tabeli.

- Nie mieliśmy ani jednego fragmentu dobrej gry - kontynuował Szczubiał. - Pięć minut dobrej gry wystarczyłoby do tego, aby ten obraz się zmienił. Natomiast skuteczność zawiodła, myślę, że lekki paraliż, no i na pewno klasa przeciwnika też nie ma co ukrywać. Nawet z teoretycznie lepszym zespołem można jednak powalczyć, grając na swojej hali, na swoim poziomie. My jednak tego poziomu dzisiaj nie zaprezentowaliśmy - zakończył doświadczony szkoleniowiec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×