Spośród 10 swoich spotkań w Tauron Basket Lidze, Stelmet Zielona Góra wygrał dziewięć spotkań, natomiast Anwil Włocławek zwyciężył osiem z 11 gier. W niedzielę obie drużyny zmierzą się w hali CRS w hitowym pojedynku 11. kolejki Tauron Basket Ligi.
W meczu zielonogórzan z włocławianami naprzeciwko siebie staną najlepsi zawodnicy ekstraklasy, a hitowo zapowiada się starcie Mateusza Ponitki z Davidem Jelinkiem. O grę tej dwójki kibice obu zespołów mogą być spokojni. We Włocławku zastanawiają się jednak nad tym, jak wypadnie Chamberlain Oguchi, który miał problemy ze skutecznością w dwóch ostatnich meczach ligowych.
- Na pewno czuję respekt przed meczem ze Stelmetem. W końcu to zespół mistrza Polski. Jednocześnie jednak chcę zaznaczyć, że mam do nich taki sam szacunek, jak do każdego innego przeciwnika. I tak samo jak każdego innego przeciwnika, chcę również ich pokonać. To że są mistrzami, tylko zwiększa moją motywację przed meczem - mówi Oguchi.
Nigeryjczyk wrócił po kontuzji pod koniec listopada i w pierwszym spotkaniu po powrocie zgromadził 17 oczek w 14 minut przeciwko Polpharmie. W drugim meczu było jednak słabiej. Słupszczanie pokonali włocławian, a Oguchi rzucił ledwie 10 punktów na mizernej skuteczności 2/10 z gry. Również kolejne spotkanie przyniosło mało chlubny wynik efektywności - 3/14 z gry (choć także 9/10 z linii) i 17 oczek przeciwko Siarce w wygranym spotkaniu.
Oguchi nie gra słabo, ale wszyscy we Włocławku oczekują lepszej selekcji rzutów i wyższych wskaźników skuteczności. Takiego obrotu sprawy oczekuje jednak również sam zawodnik. - Jestem swoim największym krytykiem i rzadko kiedy po meczu mówię, że dobrze zagrałem. Zawsze uważam, że można zagrać lepiej i w kolejnym spotkaniu chcę to udowodnić. Liczę więc na dobry występ w Zielonej Górze, choć wiem też, że rywal to zespół ukierunkowany przede wszystkim defensywie - tłumaczy 29-letni zawodnik.
Trener Saso Filipovski z pewnością stworzy plan zatrzymania dwóch najważniejszych graczy ofensywy Anwilu: Jelinka i Oguchiego. Nigeryjczyk ma jednak pomysł jak pokonać Stelmet.
- Jeśli ja będę podwajany, albo mocno kryty, to znaczy, że ktoś inny będzie wolny. Być może David, a może jeszcze ktoś inny: Skiba (Robert Skibniewski - przyp. M.F.) czy Łączka (Kamil Łączyński). Ja jestem przyzwyczajony, że w spotkaniach z najtrudniejszymi rywalami obrona skupia się na mnie. Wiem, że zawsze będę mocno kryty. To jednak nie jest dla mnie nic nowego, więc nie myślę o tym przed meczem. Na parkiecie będę starał się grać tak, aby wygrać - dodaje Oguchi.
Stelmet nie przegrał jeszcze w swojej hali w tym sezonie (nie przegrał również w poprzednich rozgrywkach), ale w ubiegły weekend zaliczył pierwszą porażkę w lidze. Zielonogórzan pokonali gracze Startu Lublin, sprawiając wielką niespodziankę.
- Słyszałem o Stelmecie wiele dobrego. Wiem, że to ekipa klasowych graczy. Tym samym szanujemy rywala z Zielonej Górze, cenimy go bardzo za grę w Eurolidze, ale na parkiecie będziemy chcieli pokazać, że jesteśmy lepsi. Wygrana byłaby wyjątkowym prezentem na Święta. Ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby tak się stało - kończy Oguchi.