Siarka wypuściła szansę z rąk. "Bardzo słabo zagraliśmy w ataku..."

Kibice w Tarnobrzegu liczyli, ze ich ulubieńcy będą w stanie pokonać AZS Koszalin. Były ku temu pewne przesłanki, ale słaba postawa gospodarzy sprawiła, że goście wygrali nadspodziewanie łatwo 81:73.

Historia spotkań oby drużyn, dobra gra Siarki Tarnobrzeg przed własną publicznością i krótki odpoczynek przeciwnika dawały gospodarzom nadzieję na to, że odniosą piątą wygraną w sezonie. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i mimo iż koszykarze trenera Davida Dedka nie ustrzegli się błędów, to pewnie wygrali. Gospodarze przegrali 73:81, ale zaciera to nieco obraz spotkania. AZS Koszalin był pewien swego już na kilka minut przed końcem rywalizacji, prowadząc nawet 17 oczkami.

- Moim zdaniem, to bardzo słabo zagraliśmy w ataku... W obronie jeszcze były dobre, agresywne fragmenty, ale w czwartej kwarcie przez osiem minut także była już gorsza. Świadczy o tym to, że nie mieliśmy na swoim koncie żadnego faulu przed długi czas - mówi Zbigniew Pyszniak.

Po niemrawym początku z obu stron i wyrównanym początku trzeciej kwarty nic nie wskazywało na to, że któraś z drużyn będzie w stanie zbudować dużą przewagę. W szeregach gości zawiedli A.J. Walton, bardzo słaby kwadrans zaliczył Mikołaj Witliński, a praktycznie żadnym wsparciem nie był Devon Austin, który większość swojego pobytu na parkiecie zaliczył, gdy wynik był już przesądzony. Mimo tego tarnobrzeżanie nie wykorzystali sporej szansy. Goście bowiem mimo iż byli faworytem nie pokazali niczego, co było poza zasięgiem Siarki.

- W trzeciej kwarcie decydował się mecz. Były momenty remisowe i takie, gdy wychodziliśmy na prowadzenie. Zdecydowało kilka trójek zespołu z Koszalin, rzucili ich aż dziewięć - nie ukrywa trener Siarki.

Gospodarze nieco poprawili swoje statystyki w ostatnich minutach, gdy AZS już się rozluźnił. Póki co nic pozytywnego nie zaprezentował Maciej Strzelecki. Znacznie poniżej swoich możliwości zagrali wszyscy Polacy w talii Zbigniewa Pyszniaka. Przebudził się nieco Eugene Harris, ale wciąż nie jest to zawodnik, który może być liderem Siarki. Po raz kolejny znakomite zawody rozegrał Zach Robbins - 20 punktów, dziewięć zbiórek i aż sześć bloków. Nie miał jednak wystarczającego wsparcia pod koszem, o czym świadczy przegrana walka o zbiórki.

- Naprawdę w ofensywie było kiepsko. Nie trafialiśmy wielu rzutów z dobrych pozycji. Normalnie zdobywamy z nich punkty, ale teraz piłka się wykręcała z kosza. Trzeba szczerze powiedzieć - szkoda tego meczu. Rywal był w naszym zasięgu. Jakbyśmy zagrali tak jak w Toruniu, czy we Włocławku, to zdecydowanie mogliśmy powalczyć o wygraną. Nie graliśmy do kosza, a liczyliśmy na rzut. Niestety, trochę lepiej to wyglądało dopiero w końcówce - twierdzi Zbigniew Pyszniak.

Źródło artykułu: