Fatalne nastroje w Starogardzie Gdańskim. Szczere słowa Urosa Mirkovica

W sobotni wieczór Polpharma uznała wyższość Turowa Zgorzelec, ulegając we własnej hali przyjezdnym 74:81. Była to już dziesiąta porażka w sezonie Farmaceutów. Po zakończeniu meczu kibice nie przebierali w słowach komentując postawę swoich ulubieńców.

Po końcowej syrenie tradycyjnego komentarza dotyczącego przebiegu spotkania odmówił koszykarz Kociewskich Diabłów Uros Mirkovic. Serb zdecydował się na szczerze słowa skierowane do osób związanych ze starogardzkim basketem, rozmawiał także z fanami zaraz po końcowej syrenie.

- Nie będę analizował meczu - mówił Uros Mirkovic. - Chcę powiedzieć, że wszystkim łatwo jest być mądrym, nie mamy dobrej sytuacji, ale nie ma co narzekać, lubimy się wzajemnie i będzie tak do końca sezonu. Trzymamy się razem, walczymy, trenujemy i dajemy z siebie wszystko, na tyle ile jest to możliwe. Nie wiem, jaki wynik będzie z tego, ale wiem, że jesteśmy razem i zrobimy wszystko, aby to wyprostować - podkreślił podkoszowy biało-niebieskich.

Zastanawiająca w szczególności dla nowego trenera Polpharmy Mindaugasa Budzinauskasa może być druga połowa w wykonaniu jego nowych podopiecznych. Początek starcia należał do gospodarzy, jednak po przerwie starogardzianie byli zupełnie inną drużyną. Grali oni gorzej w ataku, lecz przede wszystkim litewski szkoleniowiec przyczepić może się do obrony, która z każdą minutą trwania pojedynku była na dużo gorszym poziomie.

- Trudno mi powiedzieć co się stało - zastanawiał się Budzinauskas. - Muszę spokojnie wszystko przeanalizować, bo tak, jak bardzo dobrze graliśmy w obronie w 1. połowie, to potem ten sam zespół, ci sami zawodnicy w 2. połowie poprostu zagrali bardzo słabo, popełniliśmy dużo własnych błędów i niewątpliwie stąd mamy ten problem - dodawał.

Co ciekawe ostatni zespół Tauron Basket Ligi borykał się także z bardzo wąską rotacją. Krótko zagrali Roman Szymański i Johny Dee, a w ogóle na parkiecie nie pojawił się Tomasz Wojdyła.

- Graliśmy praktycznie sześcioma zawodnikami i jednym z nich był nowy gracz - podsumował Mindaugas Budzinauskas. - Mieliśmy duże problemy z rotacją, Łukasz Diduszko musiał grać 38 minut, Marcin Flieger 35 minut dlatego można to zrozumieć. Ale taka obrona jak w 4. kwarcie? - tego to ja akurat nie mogę zrozumieć, zakończył wściekły trener Farmaceutów.

Źródło artykułu: