Po końcowej syrenie tradycyjnego komentarza dotyczącego przebiegu spotkania odmówił koszykarz Kociewskich Diabłów Uros Mirkovic. Serb zdecydował się na szczerze słowa skierowane do osób związanych ze starogardzkim basketem, rozmawiał także z fanami zaraz po końcowej syrenie.
- Nie będę analizował meczu - mówił Uros Mirkovic. - Chcę powiedzieć, że wszystkim łatwo jest być mądrym, nie mamy dobrej sytuacji, ale nie ma co narzekać, lubimy się wzajemnie i będzie tak do końca sezonu. Trzymamy się razem, walczymy, trenujemy i dajemy z siebie wszystko, na tyle ile jest to możliwe. Nie wiem, jaki wynik będzie z tego, ale wiem, że jesteśmy razem i zrobimy wszystko, aby to wyprostować - podkreślił podkoszowy biało-niebieskich.
Zastanawiająca w szczególności dla nowego trenera Polpharmy Mindaugasa Budzinauskasa może być druga połowa w wykonaniu jego nowych podopiecznych. Początek starcia należał do gospodarzy, jednak po przerwie starogardzianie byli zupełnie inną drużyną. Grali oni gorzej w ataku, lecz przede wszystkim litewski szkoleniowiec przyczepić może się do obrony, która z każdą minutą trwania pojedynku była na dużo gorszym poziomie.
- Trudno mi powiedzieć co się stało - zastanawiał się Budzinauskas. - Muszę spokojnie wszystko przeanalizować, bo tak, jak bardzo dobrze graliśmy w obronie w 1. połowie, to potem ten sam zespół, ci sami zawodnicy w 2. połowie poprostu zagrali bardzo słabo, popełniliśmy dużo własnych błędów i niewątpliwie stąd mamy ten problem - dodawał.
Co ciekawe ostatni zespół Tauron Basket Ligi borykał się także z bardzo wąską rotacją. Krótko zagrali Roman Szymański i Johny Dee, a w ogóle na parkiecie nie pojawił się Tomasz Wojdyła.
- Graliśmy praktycznie sześcioma zawodnikami i jednym z nich był nowy gracz - podsumował Mindaugas Budzinauskas. - Mieliśmy duże problemy z rotacją, Łukasz Diduszko musiał grać 38 minut, Marcin Flieger 35 minut dlatego można to zrozumieć. Ale taka obrona jak w 4. kwarcie? - tego to ja akurat nie mogę zrozumieć, zakończył wściekły trener Farmaceutów.